W Makowie Podhalańskim dwa lata temu powstała niewielka tężnia solankowa. Niestety, od tamtej pory obiekt przez większość czasu nie działał. Od początku były z nim problemy. Wlewana do niego solanka w tajemniczy sposób znikała.
Wybudowana za pieniądze z budżetu obywatelskiego Makowa Podhalańskiego tężnia solankowa stanęła w mieście jesienią 2019 roku. Powstała przy ulicy Jodłowej, obok siłowni plenerowej i placu zabaw. Nie została uruchomiona od razu, ponieważ uznano wówczas, że nie ma sensu napełniać jej solanką tuż przed nadejściem zimy. Zostawiono to na wiosnę, ale wtedy nadeszła pandemia koronawirusa.
– Mamy taką rekomendację od wojewody, który wskazuje, że należałoby zastanowić się nad uruchamianiem wszystkich fontann tworzących mgłę i stanowiących urządzenia inhalacyjne, ponieważ w ocenie epidemiologów może to generować dodatkowe zagrożenie. Myślę, że nie dotyczy to dwu fontann, które mamy w Rynku, bo tam nie ma emisji pyłu wodnego w jakiejś znaczącej formie. Ale z tężnią solankową poczekam, aż bardziej rozluźni się cały ten reżim sanitarny – mówił na jednej z ówczesnych sesji Rady Miejskiej burmistrz Makowa Podhalańskiego Paweł Sala.
Ostatecznie obiekt zaczął działać dopiero jesienią ubiegłego roku. Mieszkańcy szybko jednak dostrzegli, że nie sprawuje się on tak, jak powinien. Solanki od początku było jakby za mało, ponieważ gałązki tarniny, którą pokryta jest tężnia, były wilgotne tylko w dolnej części konstrukcji. A uzupełnianie płynu nie przynosiło oczekiwanych rezultatów.
Tężnia działała przez kilka miesięcy, aż w końcu została wyłączona z użytkowania. Na niedawnej sesji Rady Miejskiej w Makowie Podhalańskim burmistrz Paweł Sala zapowiedział, iż pracownicy gminnej spółki wodno-kanalizacyjnej Eko-Skawa spróbują ustalić, na czym polega problem. Jak przyznał, niewykluczone, że zbiornik jest nieszczelny i dlatego solanki po uzupełnieniu jej poziomu szybko ubywa.
Brak komentarzy