Ulicę Zatorską w Wadowicach, która powinna służyć zakupom, spacerom i wypoczynkowi, wielu traktuje jak bezpłatny parking w samym centrum miasta. Ostatnio jednak Straż Miejska zaczęła robić tam porządki. Od kilku dni wystawia mandaty parkującym na ulicy kierowcom.
Wyłożona granitową kostką, otoczona niebrzydkimi kamieniczkami, obsadzona drzewami, pełna kwiatów Zatorska mogłaby być atrakcyjniejszym deptakiem niż wiele innych w Polsce. Efekt psują jednak auta nagminnie parkujące pośrodku ulicy, pomiędzy platanami, latarniami i ławkami. Turystów niezmiennie dziwi ten widok, a wielu miejscowych ostro go krytykuje. Cóż to bowiem za reprezentacyjny deptak, jeśli od rana do wieczora zapełniają go samochody?
Zatorska nie jest całkowicie wyłączona z ruchu kołowego, lecz wjeżdżać na nią mogą jedynie samochody zaopatrzenia i usług, służb ochrony obiektów, konwojów, serwisu urządzeń technicznych oraz osób tam mieszkających. Ale bynajmniej nie bez ograniczeń. Między godziną 10.00 a 18.00 na deptaku powinno nie być żadnych aut dostawczych. Zaś pojazdy mieszkańców mogą na niej parkować maksymalnie przez 20 minut. Wystarczy jednak przyjrzeć się sytuacji na Zatorskiej, by przekonać się, że niektóre samochody stoją tam godzinami. A te, których kierowcy rzeczywiście mają pilną potrzebę, by dojechać na ulicę, nierzadko nie mogą przebić się pomiędzy zaparkowanymi autami.
Od Bogusława Brańki, komendanta Straży Miejskiej w Wadowicach, dowiedzieliśmy się, że podjęto już niejedną próbę, by „oczyścić” Zatorską z parkujących samochodów. Kilka dni temu rozpoczęła się kolejna taka akcja. Istnieje jednak obawa, że po jej zakończeniu wszystko wróci do „normy” i kierowcy znów nagminnie będą zostawiać auta na tej ulicy. Aby sytuacja uległa trwałej zmianie, strażnicy miejscy musieliby pilnować porządku na Zatorskiej non stop. Nie wystarczy, że będą to robić przez tydzień czy dwa.
Foto: Edyta Łepkowska
Brak komentarzy