Wielokrotnie już pisaliśmy o ostrym sprzeciwie mieszkańców części Tomic i Wadowic przeciwko budowie w sąsiedztwie ich domów Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. Mimo że na obecnym etapie sytuacja wydaje się już całkiem beznadziejna dla protestujących, oni wciąż nie tracą nadziei. Niedawno złożyli do burmistrza Wadowic wniosek, by zamiast PSZOK-u wybudował im... pumptrack.
- W informacjach medialnych na temat naszego protestu podkreślane jest zawsze, że obawiamy się smrodu i hałasu. Owszem, faktycznie tak jest. Ale jeszcze zanim dowiedzieliśmy się o planach budowy PSZOK-u w tym miejscu, liczyliśmy na to, że zostanie ono wykorzystane do poszerzenia terenów rekreacyjnych istniejących przy ulicy Łazówka w Wadowicach – podkreśla Robert Rychlik, jeden z protestujących mieszkańców Tomic.
Działka, na której wadowicki magistrat planuje budowę PSZOK-u, znajduje się bowiem w pobliżu boiska i placu zabaw dla dzieci. Jak zapewnia Robert Rychlik, po dwóch latach obostrzeń antycovidowych mieszkańcy całej okolicy (zarówno Tomic, jak i Wadowic oraz Choczni) dopiero na początku tego roku mogli spotkać się z burmistrzem Wadowic Bartoszem Kalińskim, aby przedstawić mu swoje oczekiwania odnośnie tego terenu. - Niestety, dowiedzieliśmy się, że są względem niego inne plany – wspomina tomiczanin.
Na początku maja, po pierwszej fali protestów przeciwko budowie PSZOK-u na działce położonej między ulicami Łazówka w Wadowicach i Rzyczki w Tomicach, Bartosz Kaliński dał mieszkańcom nadzieję na spełnienie ich postulatów. Potwierdził to również w ponad miesiąc później w piśmie, którego treść publikujemy poniżej. Napisał w nim, że trwają procedury związane z poszukiwaniem ewentualnej alternatywnej lokalizacji dla Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych.
Później jednak przestał odpowiadać na kolejne pisma protestujących. Od wielu tygodni mieszkańcy bezskutecznie próbują spotkać się z nim lub chociażby porozmawiać przez telefon. Na początku sierpnia skierowali do niego oraz całej Rady Miejskiej w Wadowicach wniosek o to, by na działce wyznaczonej pod budowę PSZOK-u powstał zamiast tej inwestycji pumptrack, czyli tor rowerowy z muldami. O wsparcie ich w tej inicjatywie zaapelowali do posła Filipa Kaczyńskiego, zarówno pisemnie, jak i podczas spotkania, które odbyło się 30 sierpnia.
Jak już pisaliśmy w artykule „Burmistrz zagrał na nosie mieszkańcom”, projektant PSZOK-u w pierwszej połowie minionego miesiąca złożył w wadowickim starostwie wniosek o wydanie pozwolenia na budowę Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w tym miejscu, gdzie od początku była ona planowana. - Pan Bartosz Kaliński nikogo z nas o tym nie poinformował. Jesteśmy zbulwersowani i zaskoczeni jego arogancją i lekceważeniem, jakie nam okazuje – mówi Robert Rychlik.
Mieszkańcy zapowiadali jakiś czas temu (pisaliśmy o tym tutaj) pikietę przed budynkiem magistratu w Wadowicach. Ponieważ jednak chcieli działać zgodnie z przepisami, brak odzewu ze strony burmistrza na razie ich od tego powstrzymał. Zgłosili w Urzędzie Miejskim w Wadowicach chęć zorganizowania manifestacji, lecz nie otrzymali żadnej odpowiedzi... - Zamierzaliśmy omówić z burmistrzem warunki takiej pikiety. A nie będziemy robić niczego na siłę, ponieważ nie chcemy psuć wizerunku naszego miasta Wadowice. Wiadomo, że o takich pikietach od razu robi się głośno, przyciągają uwagę do danej miejscowości, a wolelibyśmy uniknąć negatywnego rozgłosu – wyjaśnia Robert Rychlik.
Niemniej, zarówno on, jak i inni mieszkańcy mają nadzieję, że manifestację uda się przeprowadzić za zgodą burmistrza. Jeśli do tego dojdzie, będzie ona połączona ze zbieraniem podpisów pod petycją o utworzenie toru rowerowego na działce przeznaczonej aktualnie pod budowę PSZOK-u.
Foto: spotkanie, które w sprawie PSZOK-u odbyło się w maju tego roku
Brak komentarzy