Ten budynek zna każdy andrychowianin. Również przyjezdni zwracają na niego uwagę, bowiem nie sposób nie docenić jego urody – nawet teraz, gdy lata zaniedbania odcisnęły na nim już bardzo wyraźne piętno.
Fabrykancka willa przy ulicy Krakowskiej w Andrychowie, stojąca przy wjeździe na teren Andropolu, powstała w latach 30. ubiegłego wieku. Od lat opuszczona, popada powoli w ruinę. Tynki pękają i odpadają, stolarka okienna i drzwiowa próchnieje, wybite szyby zastąpiono płytami paździerzowymi lub folią. Na schodach wiodących do drzwi wejściowych chętnie przesiadują zwolennicy picia alkoholu w plenerze, którzy nic sobie nie robią z tablic z napisami; „Teren prywatny. Wstęp i przebywanie wzbronione”..
Willa jest własnością prywatną, od dłuższego czasu wystawioną na sprzedaż. Każdy może ją sobie kupić, jeśli tylko dysponuje niebagatelną kwotą 2,3 mln zł. Co najmniej drugie tyle, a najprawdopodobniej znacznie więcej, przydałoby się na jej remont. Ale można też budynek nabyć na raty albo wydzierżawić. W tym drugim przypadku koszty remontu zostaną zaliczone w poczet czynszu dzierżawnego.
Gdyby ktoś zdecydował się kupić willę i przywrócić jej dawny blask, stałaby się ona prawdziwą ozdobą miasta. Wciąż widać, że została wybudowana z wielką dbałością o szczegóły. Budynek obfituje w przyciągające wzrok architektoniczne detale, a cała jego sylwetka ma w sobie grację, której z reguły brakuje współczesnym budowlom.
Obiekt jest spory – ma trzy kondygnacje o łącznej powierzchni użytkowej przekraczającej 1000 m kwadratowych. Jest w nim aż 78 pomieszczeń, jeśli wziąć pod uwagę wszystkie korytarze, hole i klatki schodowe. Willa stoi na 26-arowej działce w samym centrum miasta. Dla inwestora z pieniędzmi powinien to być łakomy kąsek. Mógłby tam powstać pensjonat czy bank. Nietrudno wyobrazić sobie w tym budynku biura czy różne lokale usługowe.
Foto: Edyta Łepkowska
Brak komentarzy