We wrześniu ubiegłego roku otwarty został nowy odcinek obwodnicy Kęt, a w dwa miesiące później ruszył przetarg na budowę następnego. 12 grudnia doszło do otwarcia ofert, ale dotychczas władze gminy nie wyłoniły wykonawcy i nie podpisały z nim umowy, ani też nie unieważniły postępowania.
Chętnych do budowy kolejnego fragmentu obwodnicy Kęt, długiego na ponad 400 metrów, nie brakuje. W przetargu wystartowało osiem firm. Najtańsza oferta opiewa na prawie 6 mln zł, najdroższa przekracza 8,3 mln zł. Tymczasem władze gminy Kęty zamierzały przeznaczyć na ten cel nieco ponad 4,9 mln zł. Znaczną większość tej kwoty stanowi dotacja z Rządowego Funduszu Polski Ład (4,7 mln zł).
W takiej sytuacji władze gminy zawsze mają możliwość unieważnienia przetargu. Ustawa Prawo zamówień publicznych daje im takie wyjście z sytuacji. Ba, wręcz nakłada na nie obowiązek skorzystania z tej furtki, jeśli cena najkorzystniejszej oferty przewyższa kwotę, którą zamawiający może przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia. Oczywiście, wszystko zależy od tego, czy samorząd jest w stanie dołożyć więcej pieniędzy do puli środków zaplanowanych na realizację danej inwestycji, czy też nie.
W kęckim magistracie na razie analizowane są złożone przez poszczególne firmy dokumenty. - Jest ich sporo, ze względu na to, że to jest duży przetarg, a oferentów było kilku. Dlatego procedura przetargowa jeszcze się nie zakończyła – informuje drugi zastępca burmistrza Kęt Marcin Śliwa. Jak dodaje, do rozstrzygnięcia postępowania powinno dojść jeszcze w styczniu.
Na zdjęciu fragment otwartego w ubiegłym roku odcinka obwodnicy.
Brak komentarzy