reklama
reklama

Tomek Sordyl wspomina swój pobyt w Chinach [FOTO]

Sport, Wiadomości, 28.07.2015 10:15, a

Tomasz Sordyl z Andrychowa (Speed Rock Wadowice) reprezentował Polskę w dwóch edycjach Pucharu Świata we wspinaczce sportowej na czas, które odbyły się w Chinach.

Tomek Sordyl wspomina swój pobyt w Chinach [FOTO]

Oto jego relacja z pobytu w Chinach.

 

Wyjazd do Chin był jednym z dwóch głównych celów postawionych na rok 2015. Drugim był lot do Kanady, z którego jednak z kilku przyczyn zrezygnowałem. Dzięki temu w Azji mogłem spędzić więcej czasu. Cała podróż trwała nieco ponad miesiąc i składała się z dwóch części.

 

Pierwsza typowo sportowa, nastawiona na jak najlepszy wynik na zawodach. Głównym powodem wyjazdu były bowiem dwie edycje Pucharu Świata we wspinaczce sportowej na czas. Były to moje pierwsze zawody tej rangi odkąd wyszedłem z grupy juniorów. Zależało mi głównie na zdobywaniu doświadczenia startowego i oddaniu satysfakcjonujących biegów ponieważ do czołówki wciąż mam do urwania ponad 1 sekundę z uzyskiwanego czasu, co w tym sporcie stanowi dosyć znaczącą różnicę. Środki na pokrycie wyjazdu pochodziły z trzech źródeł. Jako członek kadry otrzymałem wsparcie Polskiego Związku Alpinizmu. Drugim filarem była pomoc ze strony koncernu PKN Orlen, trzecim własne oszczędności zebrane głównie w ostatnim roku. 16. czerwca liniami Qatar Airlines ruszyłem przez Dohę do Chongqing - miasta giganta rozrastającego się w niesamowitym tempie gdzie dotarłem następnego dnia.

 

Było to miejsce pierwszych zawodów. Na aklimatyzację i odpoczynek miałem wystarczająco dużo czasu, część główna zawodów odbywała się 21. czerwca. W dniu praktyk, dobę przed zawodami, padał ulewny deszcz. Mimo to wciąż było duszno i gorąco. Organizatorzy musieli poradzić sobie z problem wody gromadzącej się pod ścianą. Po oddaniu dwóch biegów treningowych wróciliśmy od hotelu. Następnego dnia zaczęło się to po co wszyscy tam przyjechaliśmy. Było słonecznie i duszno, ale już nie padało. Oddałem dwa biegi eliminacyjne. Nie były złe jednak uzyskane czasy odbiegały od tego co przed wyjazdem robiłem na treningu. Nie dały mi też możliwości przejścia do finałowej 16. Ostatecznie zająłem 19. miejsce. Wyniki pozostałych Polaków:

 

Czasówki:

Edyta Ropek- 2. miejsce

Marcin Dzieński- 5. miejsce

Aleksandra Rudzińska- 6. miejsce

Patrycja Chudziak- 7. miejsce

Anna Brożek- 8. miejsce

Monika Prokopiuk- 10 miejsce

Klaudia Buczek- 11. miejsce

Jędrzej Komosiński- 14. miejsce

 

Bouldering:

Andrzej Mecherzyński Wiktor- 6. miejsce

Katarzyna Ekwińska- 15. miejsce

Jakub Jodłowski- 25. miejsce

 

Do drugiej edycji miałem jeszcze sześć dni. Z Chongqing udałem się więc do oddalonego o ok. 3 godz jazdy autobusem, Wulong Karst- malowniczego górskiego rejonu, gdzie kręcono sceny do filmu Transformers 4. Tam też zobaczyłem chińską wieś, muzeum surowców naturalnych, imponujący spektakl teatralny oraz podziemne jaskinie. Po powrocie do Chongqing wraz z dwójką polskich zawodników spróbowaliśmy chińskiego masażu. Opuszczając las wieżowców udaliśmy się do Qingdao skąd następnie do Hayiang, drugiej sportowej destynacji.

 

 

ZOBACZ: galeria zdjęć z Chin

 

Zawody rozpoczęły się 27.06. Jest to miejscowość nadmorska i klimat był tu znacznie przyjemniejszy. W przeciwieństwie do poprzedniej, ta ściana nie została zatwierdzona przez IFSC. W związku z tym gdyby ktoś poprawił na niej rekord świata, nie zostałby on uznany. Tu również praktyki odbyły się w przeddzień części właściwej, która rozpoczęła się tradycyjnie rundą eliminacyjną. Niestety w pierwszym biegu popełniłem błąd, co spowodowało jego nieukończenie. Wpłynęło to też pewnie na drugi, w którym czułem, że nie mogę się rozpędzić.

 

Uzyskany w nim czas dał mi 21. pozycję.

 Polska Kadra Narodowa:

Czasówki:

Edyta Ropek- 5. miejsce

Aleksandra Rudzińska- 6. miejsce

Patrycja Chudziak- 7. miejsce

Marcin Dzieński- 8. miejsce

Klaudia Buczek- 8. miejsce

Monika Prokopiuk- 9. miejsce

Jędrzej Komosiński- 10. miejsce

Anna Brożek- 15. miejsce

Bouldering:

Andrzej Mecherzyński Wiktor- 17. miejsce

Jakub Jodłowski- 23. miejsce

Katarzyna Ekwińska- 25. miejsce

 

Po Pucharze Świata na czas wystartowałem jeszcze w Pucharze Chin na prowadzenie, zajmując 18. miejsce. Tym samym zakończyła się pierwsza część wyjazdu.

 

Druga część była nastawiona na poznanie Chin i siebie. Chciałem doświadczyć różnych aspektów jakie ten kraj miał do zaoferowania, spotykając różnych ludzi, odwiedzając różniące się miejsca, śpiąc i jedząc w miejscach o odmiennym rodzaju i standardzie, podróżując dostępnymi formami komunikacji. Nastawiłem się na poznanie „każdych Chin”. Teraz jestem pewien, że choć udało mi się doświadczyć naprawdę wiele odmiennych sytuacji, to gdybym pojechał tam znów, prawdopodobnie zastałbym wiele zupełnie nowych aspektów gdyż Chiny są pełne różnic i rozmaitości. Planowałem ją w domu więc skupia się ona wokół miejsc które kojarzyły mi się z Chinami.

 

Zacząłem w Xi'an, jednego z niewielu miast gdzie zachowano dawne mury obronne. Tam odwiedziłem polecane miejsca turystyczne, próbowałem lokalnych dań, których listę miałem z hotelu. Tam też targowałem się na ulicach „Muslim Market” i prawie zostałem okradziony. Była to też baza wypadowa dla kilku innych miejsc. Stamtąd odwiedziłem Terakotową Armię oraz górę Hua (Hua Shan). Kolejnym punktem było Dengfeng z klasztorem Shaolin, gdzie przez kilka dni zgłębiałem tajniki treningu kung fu, w zamian ucząc młodych wojowników angielskiego. W Dengfeng miałem też okazję zobaczyć jak żyje chińska rodzina, być na chrześcijańskiej mszy, wspinać się na górę Song (Song shan) z praktykami Tai chi i malować międzynarodowy słownik na ścianie hostelu. Stamtąd udałem się do Zhengzhou, które było najbliższą stolicą prowincji. Chciałem tam przedłużyć wizę, którą dostałem na 30 dni. Nie udało się tego dokonać ponieważ skończył się termin zaproszenia jakie dostałem od organizatora zawodów i nie mógł on przedłużyć tego terminu prawie miesiąc po zawodach. Zrezygnowałem więc z Zhangye i na podłodze pociągu, po 10 godzinach podróży dotarłem do Pekinu. Stamtąd zdobyłem Mur Chiński, oraz złożyłem wizytę w Zakazanym Mieście.

 

 

Po kilku dniach w stolicy 13-sto godzinnym lotem dostałem się do Brukseli skąd przyleciałem do Polski. Tu okazało się, że bagaż zbierany w Chinach nie doleciał. Na szczęście, znaleziono go.. w Berlinie, i jeszcze przede mną dotarł kurierem do Andrychowa. Było to bardzo wartościowe przeżycie, przydarzyło mi się wiele zupełnie nowych sytuacji, z którymi trzeba było sobie radzić. Mimo to byłem gotowy na znacznie więcej niż mi się przytrafiło. Chiny to już nie jest dziki kraj gdzie ogranicza się ilość dzieci w rodzinie i gdzie wszyscy pracują za miskę ryżu. Internet, choć wciąż cenzurowany (Google, YouTube, Facebook...) można znaleźć prawie wszędzie a dzięki WeChat mogę zostać w kontakcie ze spotkanymi osobami. Również transport i organizacja przestrzeni publicznej jest na wysokim poziomie rozwoju. Na koniec chciałbym podziękować wszystkim którzy pośrednio lub w inny sposób przyczynili się do realizacji tej wyprawy. Dziękuję, rodzinie, trenerom i znajomym, którzy wspierali pomysł a także pracownikom biura podróży Aina Travel za pomoc udzieloną ws wizy. Oraz znajomemu z biura First Class za wsparcie przy logistycznej części planowania, a także wcześniej wspomnianym sponsorom.

 

Chcę również zachęcić wszystkich do realizacji swoich planów. Ja kiedy pierwszy raz powiedziałem sobie, że lecę do Chin, nie miałem jeszcze nic konkretnego co pozwalało by mi być pewnym tego wyjazdu zacząłem jednak do tej myśli się przyzwyczajać i zauważać coraz więcej sytuacji przybliżających mnie do realizacji postawionego celu. Jeśli chodzi natomiast o cele same w sobie uważam że, nie powinny one być ani zbyt odległe ani w zasięgu ręki. Najlepiej gdy znajdują się w zasięgu wzroku. Czyli w naszej subiektywnej ocenie powinny być one możliwe tak na 50%. Jeżeli bowiem coś jest zbyt proste nie podejmiemy nawet tego małego działania, koniecznego do wykonania zadania stale odkładając je na później. A jeżeli osiągamy cel bez żadnego wkładu, to co to za cel? Natomiast gdy coś wydaje się nam zbyt nierealne, jeszcze przed podjęciem próby znajdziemy wszystkie powody niepowodzenia. Tak było i w tym przypadku.

 

Na ten rok planowałem jeszcze inny wyjazd, który jednak nie doczekał się realizacji. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło ponieważ, gdybym zrealizował pierwszy z nich, ze względów finansowych nie spędziłbym tyle czasu w Chinach.

 

Pozdrawiam, Tomek Sordyl

 

reklama

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama