Oczekiwania były duże. 4 lata temu, podczas Igrzysk w Londynie, Grzegorz Fijałek z Andrychowa i Mariusz Prudel z Rybnika, byli o krok od medalu, ostatecznie zajmująć 5 miejsce. Tym razem – w Brazylii – poszło im o wiele gorzej. Ostatecznie olimpijską rywalizację zakończyli na 17 pozycji.
- Nie takie były nasze cele i oczekiwania. Na razie jesteśmy smutni i źli, ale jutro, no może pojutrze, analizujemy, wyciągamy wnioski i wracamy do pracy, bo przed nami kolejne wyzwania. A za cztery lata mamy nadzieję pokazać się w Tokio! Dziękujemy wszystkim, którzy z nami byli, którzy zarywali noce po to, żeby nas wspierać. To naprawdę fantastyczne mieć takich kibiców! - napisali Fijałek z Prudlem na swoim profilu facebookowym.
Grzegorz Fijałek z rozmowie z portalem siatka.org przyznał wprost: – Nie wytrzymaliśmy presji – powiedział po ostatnim meczu.
Co dalej?
- Musimy się zastanowić, bo poziom bardzo się wyrównał. Jesteśmy najniższą parą i naszą techniką wiele nie zdziałamy. Pojawiło się wielu fizycznie grających gości o wzroście ponad dwóch metrów. Świat poszedł do przodu, my po igrzyskach w Londynie troszkę stanęliśmy. Nikogo nie obarczamy winą, ta jest po naszej stronie. Bierzemy to na siebie i wracamy z podkulonym ogonem. Wydaje mi się, że ten sezon już się dla nas skończył – powiedział G. Fijałek w rozmowie z siatka.org, zapowiadając, że od tej pory będą musieli trenować dwa razy więcej.
Z Brazylii wraca również andrychowianin Łukasz Fijałek, trener siatkarek, Kingi Kołosińskiej i Moniki Brzostek, którym również nie udało się wywalczyć olimpijskiego medalu.
Brak komentarzy