reklama
reklama

Amatorska liga na Orliku. Trzecia kolejka

Sport, Wiadomości, 18.04.2016 10:20, a

Relacja z przebiegu trzeciej kolejki amatorskiej ligi futbolowej rozgrywanej na Orliku w Nowej Wsi. Grają tam zespoły z Kęt, Andrychowa i okolic.

Amatorska liga na Orliku. Trzecia kolejka

 

 

3 kolejka ALF

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

 

 

14.04.2016

Desperado Team – KCP Team 0:7

Desperado Team, znając klasę rywala, wyznaczyło sobie na ten mecz pozornie mało ambitny plan - uniknięcia dwucyfrówki. I ten plan został zrealizowany (nawet z pewna nadwyżką) , bo niebiescy polegli z KCP Team w stosunku 0:7.

A mogło być jeszcze lepiej, bo – przy odrobinie szczęścia i zimnej krwi - w pierwszym po fragmencie spotkania, ekipa Harężlaka i Forysia (ojców- założycieli) powinna prowadzić ..2:0 - najpierw po idealnym zgraniu piłki przez Adriana Majkucińskiego z prezentu nie skorzystał Przemysław Jekiełek, a w chwilę później ten sam zawodnik trafił w sytuacji „sam na sam” w bramkarza.

W miarę upływu czasu dominacja muzyków zaczęła systematycznie wzrastać, choć autsajder kilka razy jeszcze próbował się odgryźć (strzały z dystansu Łukasz Dudziaka i Kamila Forysia oraz - z bliższej odległości - Andrzeja Żebry).

Dobrze.. „co niebieskie..niebu (czy raczej deperado)” było, czas na „co muzyczne.. muzykom”.

Strzelanie dla KCP Team rozpoczął w 6 minucie Artur Grzadziel, na 2:0 podwyższył Krzysztof Chmielniak Trzeci gol był autorstwa Kamila Boraka, a ostatnie trafienie w pierwszej odsłonie zaliczył Kuba Migdałek.

W drugiej połowie swoje „trzy grosze” dołożyli: Rafał Janosz, Migdałek i Borak.

Ciekawostka dużego formatu! Po raz pierwszy w historii ALF ktoś nie tylko wygrał (i to wysoko) w trzech kolejnych meczach ale też nie stracił bramki.

Tym „ktosiem” jest KCP Team! Gratulacje!

 

Oldboys Beskid Andrychów – Oldboys Niwa 6:2

Oldbojowe derby. Pierwsze takie na New Village Stadium.

Kadrowo, przed pierwszym gwizdkiem sędziego była wyraźnie po stronie zespołu Niwy (w protokole odnotowano 11 nazwisk) andrychowianie, którzy uczestniczą jeszcze w rozgrywkach na pełnowymiarowych boiskach, nękani kontuzjami i poobijani, stawili się - tymi poobijanymi - jak zwykle w skromnym zestawie.

W pierwszym kwadransie przewagę optyczną – ale tylko o p t y c z n ą ! - mieli nowowsianie (dużo zamieszania wprowadzał filigranowy Tomasz Majdak, który, raz za razem, inicjował i indywidualne kontry albo sprytnie zgrywał do kolegów piłkę „z klepki”). Gęsi miały kilka dobrych sytuacji na otworzenie wyniku (Andrzej Tomala, Ireneusz Jakubiec, Rafał Fabia) , ale ich nie wykorzystały.

Andrychowianie zaczęli defensywnie i przede wszystkim mądrze. „Biegała” piłka, nie oni (ekonomiczne gospodarowanie siłami) , dobrze kryli i asekurowali, kąsali zaś ruchliwymi: Łukaszem Smazą i Krzysztofem Kopytką (Kamil Góral to osobna historia - młody oldboj dysponując „żelaznymi płucami” i atomowym przyśpieszeniem, ma w zespole wolną rękę – kiedy chce może zdecydować się na rajd czy inna indywidualną akcję, bez narażania się na krytyczne uwagi kolegów).

Okrasą tej części spotkania były pojedynki pełnokrwistego oldboja, Sylwestra Bączka, z jego byłym podopiecznym z LKS Czaniec, Łukaszem Smazą (czyli taka, rzekłbym, konfrontacja „mistrza z uczniem”), które w pierwszych starciach wygrywał popularny „Dziadek” (być może dlatego, że „Smazik”, z szacunku dla nestora nie szarżował tak dynamicznie jak zwykle, ale też być może dlatego, że po prostu naciął się na Sylwestrowe doświadczenie).

W 19 minucie, po mocnym zagraniu z autu Górala, lot piłki niefortunnie zmienił Bączek, czym kompletnie zaskoczył bramkarza gęsi, Tomasza Wadonia i Beskid objął prowadzenie. W 22 minucie było już 2:0. Na rajd z połowy boiska zdecydował się Kamil Góral, przed „szesnastką” włączył „turbodoładowanie”, które trudno byłoby zneutralizować jego rówieśnikom, a co dopiero któremuś ze starszych panów) i nie dał szans Wadoniowi. Trzecią i ostatnią w tej odsłonie bramkę zdobył Kopytko (napastnik andrychowian po zagraniu z kornera ostro wystartował do piłki i z dwóch metrów wpakował ją do siatki). W 25 minucie zmniejszyć dystans mógł Ireneusz Jakubiec, ale jego mocy strzał, w znakomitym stylu, obronił Marek Kudłacik.

Perwszą bramkę dla nowowiejskiego zespołu w 27 minucie meczu zdobył Sylwester Bączek („Dziadek” kropnął z pierwszej piłki , z dystansu, jak za najlepszych czasów!). Po tej bramce Niwa wyraźnie ożywiła się, zaatakowała, a golkiper Beskidu miał sporo roboty. W 33 minucie znów pokazał się Góral w swym popisowym numerze (przykręcił obrońcami na „szesnastce”, przyśpieszył i posłał piłkę w przeciwny róg bramki). W 36 minucie andrychowianie wyprowadzili kontrę „trzy na dwa” - uderzenie Kopytki Wadoń sparował, przy dobitce „Smazika” był bezradny. (5:1).

I przy tym wyniku po raz pierwszy i przedostatni w tym meczu zaiskrzyło między zawodnikami, a konkretniej zaiskrzyło między Mariuszem Naglikiem, a Sebastianem Pilarskim (na szczęście , poza rutynowym szturchnięciem bark w bark mieliśmy tylko werbalną przepychankę) oraz - tu pojęcie „iskrzenia” można przyjąć z mieszanymi odczuciami, bo jak ktoś staje w takim temacie w szranki z Sylwestrem Bączkiem jest bez szans - nie inaczej było i tym razem ; ”Dziadek” zbeształ Krzysztofa Kopytkę, a Krzysztof Kopytko przyjął to z pokorą). W 39 minucie koronkową akcje przeprowadzili Tomala z Fabią, bramki jednak nie zdobyli. Niejako w rewanżu Kopytko trafił w słupek. W 40 minucie, ex solarz, Rafał Fabia mógł się łapać za głowę i wyrywać z niej resztkę włosów, bo jego uderzenie z najbliższej odległości intuicyjnie wybronił kolanem, złapany wcześniej na wykroku i niemal już położony, Marek Kudłacik.

Dwukrotnie, uderzeniami z dystansu, próbował zaskoczyć z kolei Tomasza Wadonia, Smaza – też bez powodzenia. W 40 minucie sprawę w swoje ręce (nogi) wziął Grzegorz Pawiński i strzałem z bliskiej odległości zdobył drugiego gola dla Niwy.

Pisałem wcześniej o „iskrzeniu”, że po raz pierwszy i p r z e d o s t a t n i?

No tak.. w o s t a t n i m iskrzeniu , znowu pojawił się - któżby inny jak nie Sylwester Bączek ! – najpierw obalił na murawę Pilarskiego , a w chwilę później ostro potraktował Kopytkę (ale bez przesady.. to były tylko twarde, dynamiczne wejścia, bo tak się kiedyś panowie młodzi grywało!).

W końcówce kropkę nad „i” postawił Góral i było to jego trzecie trafienie w tym meczu (rozmiary porażki mógł jeszcze - w ostatniej akcji meczu - zmniejszyć Andrzej Tomala, ale jego strzał z metra obronił znakomicie usposobiony Kudłacik.

PS w pierwszej połowie groźnej kontuzji zerwania ścięgna Achillesa uległ zawodnik Niwy, Mateusz Naglik. Mateuszowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia!

Ultras Kęty – Mistrzowie Osiedla 6:1

Cytrynki spokojnie wypunktowały osiedlowców. Pierwsza bramka padła w 5 minucie meczu – po nieprzyjemnym strzale Adama Hawry, bramkarz Mateusz Targosz piłkę odbił, najszybciej dopadł jej Michał Karkoszka i umieścił w siatce.

W 6 minucie z dystansu przymierzył Sołtysiak, ale futbolówka poszybowała minimalnie nad poprzeczką .Później mieliśmy dobrą interwencję golkipera Mistrzów Osiedla po strzale Dominika Nycza i.. przez kolejne 20 minut walkę na średnich obrotach z zerowym efektem bramkowym (w ostatniej minucie pierwszej połowy blisko zdobycia gola był Hawro, jednak piłka, po jego piekielnie mocnym uderzeniu z najbliższej odległości, odbiła się od wewnętrznej części poprzeczki i wyszła w pole

 

Druga połowa zaczęła się od sytuacji Krzysztofa Michalaka, który „główką” próbował przelobować wychodzącego bramkarza (piłka minęła słupek o centymetry) oraz od wybornej sytuacji Rafała Kiszczaka ( z bliska uderzył nad poprzeczką)

W 29 minucie na strzał z dystansu zdecydował się Mateusz Musiał piłka - uderzona z nieprzyjemną rotacja wypadła bramkarzowi z rąk i ugrzęzła w siatce .Rozochocony „Żuraw” poszedł za ciosem i jeszcze kilka razy próbował zatrudnić Targosza kopnięciami z dalszej odległości – bez rezultatu. Osiedlowcy w tym okresie gry mieli właściwie tylko jedną, klarowną sytuację - indywidualną kontrę wyprowadził Alan Matusiak, oddał strzał, krzywdy Kamilowi Pietrasowi jednak nie zrobił.

Kontra ultrasów z 34 minuty była skuteczniejsza, bramkę na 3:0, zdobył Krzysztof Michalak. W 37 minucie zatańczył na linii „szesnastki” Dominik Nycz i z półobrotu podwyższył na 4:0. Szanse na dalsze bramki mieli : Bogumił Olesiak ( z dystansu posłał piłkę tuż obok spojenia poprzeczki ze słupkiem) oraz Nycz (przegrał pojedynek „sam na sam” z bramkarzem)

W 46 minucie Hawro zagrał piłkę do Nycza i było 5:0.

W 47 minucie ambitna postawa andrychowian została nagrodzona – honorowego gola zdobył, płaskim uderzeniem z dystansu, Rafał Kiszczak.

W 48 minucie, po pięknej, rozegranej na „trzy klepki, kontrze Nycza, Hawry I Karkoszki padła szósta i zarazem ostatnia bramka dla kęczan.

Cytrynki pną się w górę tabeli, osiedlowcy muszą szukać swojej szansy w następnej kolejce.

 

15.04.2016

Kojoty – K3 6:2

Spotkanie dwóch niepokonanych do tego momentu zespołów. Lepiej w nie weszło stado , bo już w 3 minucie Michała Wysogląda pokonał Jan Królicki, a w chwilę później Daniel Ferreri, posłał groźnie piłkę obok słupka. W odpowiedzi, bramkarza kojotów, Piotrka Wróbla , w 9 minucie omal nie zaskoczył niekonwencjonalnym uderzeniem z „piętki”, Adam Jura.

W 13 minucie padło wyrównanie – Mariusz Bułaś strzelił gola, który śmiało może kandydować do bramki sezonu (pomocnik K3 uderzył potężnie z dystansu w samo okienko bramki, piłka jeszcze odbiła się o wewnętrznej części spojenia i wpadła do siatki). Minutę później trafić mógł kolejny księgarz, Szymon Juras (po walce „w parterze” pchnął piłkę końcem buta tuż koło słupka).

W 16 minucie duet Ferreri-Gaweł wyprowadził z własnej połowy kontrę zakończoną bramką najlepszego strzelca kojotów Mimo niekorzystnego rezultatu ekipa K3 nie zamierzała w pierwszej połowie odpuszczać rywalowi (świetnie radził sobie w środku pola Marcin Sporysz, czujnie w tyłach operowali rośli „stoperzy”: Przemek Łata i Przemek Gałuszka). W 21 minucie Mateusz „ Kalosz” Kurec zagrał niedokładnie piłkę do tyłu, przechwycił ją Juras, uderzył i.. trafił w słupek!

W 24 minucie z rzutu wolnego, niemal z połowy boiska, przymierzył Ferreri, a że Bułaś niefortunnie zasłonił Wysoglądowi pole widzenia, piłka w dość kuriozalnych okolicznościach wpadła do bramki.

Druga odsłona zaczęła się idealnie dla stada. Po szybkiej kontrze z Gawłem czwartą bramkę zdobył Mateusz Majda (w następnej akcji Gaweł trafił w słupek, a w kilku innych katastrofie zapobiegł Michał Wysogląd).

Jeden z nielicznych kontrataków czarnych koszul mógł się skończyć bramką.. mógł , gdyby Bułaś , przy ostatnim zgraniu od Jury, lepiej opanował łatwa piłkę. W 38 minucie Marcin Sporysz pokręcił kojotami na linii ”szesnastki” i podał idealnie do wchodzącego Łaty (rosły defensor K3 nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce)

W 42 minucie w świetnej sytuacji znalazł się Kurec, ale fatalnie przestrzelił. 43 minuty nie będzie dobrze wspominał kapitan księgarzy, Michał Wysogląd, do tego momentu bezbłędny, tym razem przepuścił łatwy strzał „Ferriego”. ( tak na marginesie: bramkarz to ma totalnie „przekichane”, bo.. napastnik..może się pomylić.. pomocnik może się pomylić.. nawet obrońca może się pomylić.. golkiper..nie!!! niedana interwencja ciągnie się za nim jak.. wiadomo co!)

Na trzy minuty przed końcem spotkania wynik meczu ustalili, w niezamierzonej kooperacji, Jan Królicki (egzekwował rzut rożny) i Przemek Łata, pechowo trafiony futbolówką, wpakował ją do własnej siatki.

 

Andrychów FC – Niezniszczalni 16:1

Mistrz ALF urządził sobie trening strzelecki. Na średnich obrotach. Niezniszczalni pokazali, że są naprawdę niezniszczalni i mają charakter; po tak bolesnej klęsce zamiast topić rozpacz..w czymkolwiek, przycupnęli za ogrodzeniem orlika i snuli plany. Już na następne spotkanie. W bardzo optymistycznej tonacji.

Tyle o meczu.

Aha! bramki strzelali: dla AFC Jakub Strzeżoń 5, Michał Kubacka 4, Grzegorz Cholewka 2, Marcin Kaliński 2, Krzysztof Wiktorczyk 2 i Adam Zawiła 1, dla Niezniszczalnych honorowe oczko zaliczył Artur Harat.

Football Academy Andrychów – Włatcy Stadionuf 0:6

Ciekawa konfrontacja. Akademicy po klęsce w inauguracyjnym meczu z gęsiami, złapali przyzwoity oddech, a włatcy ,mający od kilku lat (uzasadnione) aspiracje do czołowego miejsca w ALF, zaczęli kiepsko, by nie powiedzieć ..fatalnie (ponoć na wiosce mówiło sie, że bez jakiejś rewolucji się nie obejdzie, a pozycja prezesa Andy’ego, który – też ponoć – nie wywiązał się z jakichś zobowiązań kontraktowych jest zagrożona..ale to pewnie, tak jak zwykle „na wiosce” , jakieś mity.. bajki..takie tam zawistne gadanie).

Zespól Football Academy rozpoczął ostrożnie i bez brawury (miał tylko jednego rezerwowego), włatcy dysonując kilku zmiennikami takich dylematów nie miał.

Pierwszą groźną sytuację stworzył pomocnik FAA, Daniel Wieczorek, ale został sprytnie powstrzymany „taktycznym” faulem. W 10 minucie Michał Wróblewski, zawodnik kotłów, urwał się rywalom i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. W 11 minucie powinno być 2:0 – Mateusz „Kicek” Królicki w sytuacji „sam na sam” założył Andrzejowi Sadlikowi klasyczną , golkiperską „siatkę”, piłka zamiast wpaść do bramki wylądowała na słupku. W 13 minucie Seweryn Łysoń zaryzykował i uderzył z ostrego kąta (groźnie, tuż obok „dłuższego słupka”), ale - kto wie? – czy nie lepiej było zgrać piłkę na wbiegającego kolegę. W 15 minucie akademicy rozegrali ciekawie rzut wolny na dwa tempa”, Mateusz „Bono” Gawęda nie dał się zaskoczyć. Dwie bramki w następnych minutach mógł zdobyć Królicki - niestety najpierw zmarnował „setkę” po prezencie od obrońcy, a później, z metra uderzył nie dość, że lekko, to jeszcze prosto w Sadlika.

Z drugiej strony potężnie kropnął Łysoń, ale któryś z włatcuf ofiarnie wziął to uderzenie na czaszkę i piłkę przeniósł, nie tylko nad poprzeczkę bramki, ale nawet ponad wysokie ogrodzenie orlika.

W 25 minucie piłkę wyprowadził z własnej połowy Mateusz Królicki, zagrał ją do Wróblewskiego i ex-zawodnik Hejnału oraz Soły Łęki, pewnie umieścił ją w siatce.

Druga połowa zaczęła się od mocnego, aczkolwiek mało skutecznego wejścia włatcuf (Kulma trafił w słupek, a Rafał Makowski – głową - w poprzeczkę).

W 32 minucie Paweł Seratowicz próbował lobem pokonać Sadlika, ale piłka zrobił psikusa - jemu i bramkarzowi – mocno podkręcona, zawróciła do tylu i uciekła im obu.

W 30 minucie , po zagraniu z rzutu rożnego, piłka „Serkowi” już nie uciekła i na tablicy było 3:0 dla Włatcuf. Minutę później Seratowicz po raz kolejny pokonał Sadlika i było już 4:0. W 43 minucie sytuacji „sam na sam” nie zmarnował Wróblewski i - na raty , ba na raty - pokonał bramkarza. Akademicy zaczęli coraz wyraźnej opadać z sił (panowie..już o tym wspominałem.. nie da sie grać jednym rezerwowym, chyba, że ma się w składzie siódemkę Etiopczyków z pojęciem o piłce albo chłopaków z AFC, podobnie jak nie da się grać zawodnikowi, który miast brać na siebie ciężar gry w ataku, jak to czynił poprzednio, zajeżdża się przed meczem na siłowni, a potem zalicza zgon od zakwasów) i w ostatnim fragmencie ten mecz praktycznie stał się pojedynkiem bramkarza Football Academy Andrychów, z włatcami. Kto nie wierzy, niech zerknie w stenogram: 43 minuta – Sadlik broni „setkę” . 44 minutą –Sadlik broni kolejną „setkę”. 44 minuta – ok. tu nie bron Sadlik, bo wyszedł wysoko w pole (wyręczają go dwukrotnie obrońcy). 45 minuta - Sadlik, posłaną na „siatkę” piłkę, przysiada na linii bramkowej. 46-47 minuta – trzy udane interwencje Sadlika po mocnych strzałach z dystansu. 47 minuta - Sadlik jest bez szans. Piłka uderzona przez Kulmę odbija się od jednego i drugiego słupka, poczym wpada do siatki. 49 minuta - kolejna wygrana Sadlika w sytuacji „sam na sam”.

Włatcy Stadionuf wreszcie odetchnęli, nieobecny prezes pewnie też (wydaję się, że głowę uratował)..a akademicy ? cóż..do pewnego momentu grali całkiem dobrze, ale znowu wrócił koszmar pierwszego meczu.. zabrakło pary..a mecz trwa nie „do pewnego momentu”, a równe 50 minut.

Bez uzupełnień składu będzie naprawdę ciężko.

 

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl oraz na stronie ALF na Facebooku.

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama