reklama
reklama

Amatorska Liga na Orliku. 13 kolejka

Sport, Wiadomości, 01.09.2016 06:21, a

Relacja z przebiegu trzynastej kolejki Amatorskiej Ligi Futbolowej rozgrywanej na Orliku w Nowej Wsi. Grają tam zespoły z Kęt, Andrychowa i okolic.

Amatorska Liga na Orliku. 13 kolejka

13. kolejka ALF 2016

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

 

25.08 2016

KCP Team – Niezniszczalni 5:1

KCP Team zagrało w tym meczu „gołą” szóstką, bez kilku podstawowych zawodników (Janosza, Wiktora, Pietrzykowkiego, Wilka) i ta sytuacja kosztowała ich sporo nerwów - zwłaszcza w pierwszej połowie.

Bo w pierwszej połowie mecz z autsajderem rozgrywek ( też ubogim w podmioty wykonawcze) był wyrównany, a w kilku przypadkach, szczególnie po dynamicznych szarżach Artura Harata, nawet dla wicemistrzów ALF.. szczęśliwy.

W 24 minucie muzycy mogli jednak odetchnąć – po szybkiej kontrze Adrian „Majki” Majkuciński zdobył gola dla „pasów”.

Druga połowa zaczęła się sensacyjnie – nieporozumienie między kapitanem Mateuszem „Rybą” Błasiakiem i bramkarzem Damianem Pałamarczukiem doprowadziło do gola samobójczego i remisu 1:1 . Więcej, w chwilę później aktywny Harat mógł podwyższyć rezultat (po minięciu obrońcy, mając przed sobą już tylko bramkarza trafił prosto w niego). Nie strzelił Harat, strzelił po błyskawicznej rekontrze „Majkiego”, KaMIL „Raul”Borak. I od tego momentu muzycy zaczęli kontrolować przebieg spotkania, w krótkim okresie strzelając jeszcze trzy bramki (Borak, MajkucińskiI Błasiak).

 

K3 – Włatcy Stadionuf 5:3

Księgarze..czarne koszule.. sorrki teraz już chyba czarne koty ( inspiracja Kapitana Michała Wysogląda Sunderlandem?) zmontowały na jesienny sezon bardzo ciekawy, mocny skład i zdaniem wielu niezależnych obserwatorów znad Soły, Ulgi Macochy i Sekwany, gdyby nie spore straty punktowe z pierwszej rundy, mogłyby sporo namieszać w ścisłej czołówce. Póki co mieszają w „górnym środku”.

Mecz lepiej zaczął się dla Włatcuf Stadionuf - w 4 minucie , po indywidualnej akcji, gola zdobył Michał Wróblewski. Wyrównał, w minucie 16 Szymon Juras. W 20 minucie do prostopadłego podania wystartował Wacek Faron, przedarł się przez „zasieki” rywali i sprowadzony „do parteru”, już leżąc, przytomnie posłał piłkę do siatki. Ostatnią bramkę pierwszej połowy zaliczył Adam Hawro, ale brawa należały się też obrońcy Przemysławowi Gałuszce, który zdecydował się na śmiałą akcję prawym skrzydłem i idealnie zgrał piłkę na nogę byłemu pomocnikowi kęckich ultrasów.

Druga połowa zaczęła się od kontaktowego gola czerwono-czarnych( Mateusz Królicki), ale włatcy tym razem nie poszli za ciosem i nie zaatakowali, jak to wcześniej często bywało – może dlatego, że , ze przeciwnik nie dał się zepchnąć do defensywy, a wręcz przeciwnie, raz za razem stwarzał groźne sytuacje na przedpolu bramki Mateusza Gawędy ( Hawro z pięciu metrów trafił w golkipera, w sekundy później kropnął w wewnętrzną część poprzeczki, a w końcu – do trzech razy sztuka? – po podaniu od Mariusza Bułasia, trafił do siatki na 4:2). Ostatnią bramkę dla czarnych koszul..sorrki.. czarnych kotów ( w czarnych koszulach) zdobył debiutujący w ich szeregach Michał Karkoszka – golkiper kotłów, „Bono”, odważnie wystartował do poza ”szesnastkę” do bezpańskiej piłki, wybił ją w bezpośrednim kontakcie z szarżującym napastnikiem, niestety futbolówka trafiła wprost pod nogi Karkoszki, który nie zastanawiając się, uderzeniem z ”pierwszej piłki” , z połowy boiska, posłał ją do bramki. Rozmiary porażki zmniejszył w końcówce meczu, strzałem w „długi róg”, Szymon Makowski.

 

Oldboys Beskid Andrychów – Mistrzowie Osiedla 8:3

Kolejne małe derby Andrychowa. I od razu mała niespodzianka ustawieniu Mistrzów Osiedla- do bramki powrócił szarpiący ostatnio na pozycji środkowego napastnika Rafał Kiszczak. W Beskidzie żadnej rewolucji nie odnotowano, bo trudno uznać za rewolucję to, że Leszek Książek znowu zastąpił Marka Kudłacika między słupkami. Tradycyjnie też zabrakło kilku zawodników z pola.

Pierwszą bramkę zdobyli osiedlowcy (po rzucie rożnym, mimo „asysty” obrońców, piłkę do siatki wepchnął Michał Tobiasiewicz ) i to oni byli w pierwszym okresie aktywniejszą stroną. Starsi panowie tak poważniej i..przede wszystkim odważniej pokazali się koło 6 minuty, kiedy to Grzegorz Górka zwany „Gulczasem” albo pieszczotliwiej „Gulim” , w sytuacji „sam na sam” trafił w bramkarza. W 8 minucie defensor Józef Ryłko zagrał z piłkę z autu do Kamila Górala, ten posłał ją do Górki, a Górka do siatki - i było 1:1. Dwie minuty później, tenże sam Ryłko Józef, defensor, z rzutu wolnego, swoim słynnym „krótkim szpicem” zaskoczył Kiszczaka.

Pod koniec pierwszego kwadransa, po strzale „Kucyka”, golkiper osiedlowców” wypluł” piłkę na piąty mtr, doskoczył do niej Górka i zdobył trzeciego gola dla Beskidu. Mistrzowie Osiedla doskonałą okazję zmarnowali w 19 minucie - po strzale Pawła Sołtysiaka , dobitka Tobiasiewicza z bliskiej odległości, wylądowała na bramkarzu.

W końcówce pierwszej odsłony, oldboje przycisnęli rywali „do muru” (miedzy innymi, po ostrym strzale Sebastiana Pilarskiego, Kiszczak z najwyższym trudem, końcami palców, wypchnął piłkę na aut bramkowy). W 23 minucie, z połowy boiska, w swoim stylu pognał z piłką w kierunku bramki Kamil Góral i w finale sprinterskiego dystansu, technicznym uderzeniem wpakował piłkę do siatki (swoją drogą ciekawie zapowiadać się mogą jego szybkościowe pojedynki z Kozłowskim z AFC, bo Góral jest jednym z nielicznych jeśli nie jedynym zawodnikiem w Lidze, który może mu dotrzymać „biegowego kroku”). Tuż przed gwizdkiem arbitra „do szatni” , po kontrze Alana Matusiaka, bramkarza oldbojów pokonał Kamil Kiszczak.

Nadzieje na dogonienie starszych panów wzrosły w osiedlowcach w tuż po wznowieniu gry, kiedy to po ładnej, dwójkowej wymianie trzeciego, kontaktowego gola zdobył Matusiak, a Andrzej „Hesus” Bieszko z połowy boiska trafił w poprzeczkę. Ich bojowy nastrój ostudził w 33 minucie KamilGóral i od tego momentu oldboje mając dwubramkową przewagę zaczęli mądrze grać: w tyłach zwarli szyki, piłka chodziła od nogi do nogi (w tym dużym „dziadku” aktywny udział brał też bramkarz awaryjny, Leszek Książek) , w przodzie zaś czekali na okazję i kontrowali (po jednej z takich kontr, w 41 minucie, Kamil Góral zaliczył kolejne trafienie, w 42 jeszcze jedno, a dzieła dokonał Andrzej Góral senior po akcji - a jakże by inaczej! -z juniorem - ojciec piłkę przechwycił, zagrał ją do Kamila, a Kamil z powrotem posłał ją do wychodzącego na „ wolną pozycję” taty .. czym pewnie zasłużył sobie na jakieś sowite „kieszonkowe”).

Mistrzowie Osiedla, mimo wysokiej porażki, dużymi fragmentami, prowadzili z beskidowcami zupełnie wyrównany i twardy bój, mieli jednak pecha, bo w futbolu, w ostatecznym rozrachunku liczy się przede wszystkim skuteczność, a nie – najbardziej nawet wyrównany i twardy, fragmentami czy w całości - bój.

 

 

26.08.2018

Kojoty – Andrychów FC 3:5

Mecz lidera z wiceliderem. Mecz na szczycie absolutnym. Stąd zapewne swoją obecnością zaszczycił New Village Stadium pan Cholewka senior (ojciec kapitana AFC, Grzegorza vel Nalefa).

Pierwsza bramka padła już w 3 minucie spotkania- z autu piękną podcinką popisał się Arek Orlicki, do piłki doskoczył Kuba Gaweł i uderzeniem z ”główki” pokonał Grzegorza Bryzka. Trzy minuty poźniej,mocnym uderzeniu z dystansu, do remisy doprowadził Jeremiasz Piesko. W 12 minucie w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem Piotrem Wr óblem, znalazł się Michał Kubacka, ale po minięciu go na pełnej szybkości, „wyrzucił się” zbyt ostro na bok, stąd piłka uderzona z flanki trafiła w słupek. W 15 minucie sędzia podyktował rzut karny dla andrychowian za faul na Kubacce, wykorzystany przez Kamila Kozłowskiego (Wróbel co prawda wyczuł intencje napastnika, ale mocnego uderzenia nie zdołał obronić). Na dłuższy moment ze strzelaniem bramek oba zespoły dały sobie spokój, za to pojawił się Kartki. Żółte. Trzy. Jedna po drugiej. I po trzeciej Najpierw dla andrychowian: Michała Kubacki i Jeremiasza Pieski, a później dla kojota Jana Królickiego.

Ożywienie sytuacyjno-snajperskie nastąpiło w końcówce pierwszej połowy - z rzutu wolnego bramkę dla stada zdobył Jan Królicki, dalej – po kontrze z Królickim – Gaweł trafił z najbliższej odległości w poprzeczkę (gdyby nie popełnił „ trampkarskiego” błędu i zamiast prawą, uderzył lewą nogą, piłka zapewne zatrzepotałaby w siatce) i na sam koniec Kozłowski, po zagraniu Krzysztofa „Pajka” Wiktorczyka, nie dał szans Wróblowi.

Druga połowa zaczęła się od kolejnego gola „Kozy” alias „Peszki” (precyzyjnie uderzył zza linii„szesnastki”) i trafienia Mateusza „Kalosza” Kurca (po dobitce). W 35minucie znów pokazał się Kozłowski (ten facet ze swoją kosmiczną szybkością i przyśpieszeniem jest zawodnikiem z jakby innego filmu) i sprytnym strzałem między nogi bramkarza, zdobył piątego gola dla jasnoniebieskich. Ta bramka wyraźnie ostudziła zapał kojotów, dzięki czemu andrychowianie mogli „dychnąć” i na spokojnie kontrolować przebieg pojedynku. Jednak w końcówce meczu stado „zerwało się „raz jeszcze z, by szarpnąć, by powalczyć i przy dużej dozie szczęścia coś jeszcze w ostatecznym rozrachunku zmienić – Gaweł znów bliskiej odległości trafił w Bryzka, najwaleczniejszy i najbardziej kreatywny w szeregach stada, Orlicki strzelił w słupek, a po ciekawym rozegraniu z rzutu wolnego Królickiego z Orlickim, piłka wylądowała na rękawicach bramkarza AFC.

Jak z tego widać, ozy szczęścia- ani dużej, ani małej – nie było..

 

Football Academy Andrychów – Oldboys Niwa 5:3

Oba zespoły ewidentnie chciały ten mecz wygrać i podreperować woje skromne konta punktowe, stąd na New Village Stadium mieliśmy sporo walki i biegania, ale też i „radosnego”, chaotycznego futbolu pozbawionego choćby grama wyrachowania ( a o to co jakiś czas, bezskutecznie apelował do kolegów defensor gęsi, Rafał Naglik). Już w pierwszej minucie pojedynku piłkę z prostopadłego podania przechwycił Andrzej Tomala i po „wkręceniu” bramkarza FAA w murawę spokojnie umieścił piłkę w siatce. Po stracie bramki akademicy ostrzej zaatakowali, ale co z tego, skoro seryjnie marnowali wyborne sytuacje (sam Krzysztof Talik, nowy nabytek andrychowian, mógł zdobyć dwa, a nawet trzy gole). Oldboje Niwy nie chcieli być w tym elemencie gorsi od rywali i – solidarnie z kolegami- rywalami – też nie wykorzystywali swoich szans (najlepsze mieli Rafał Fabia i Dawid Śleziak, ten ostatni po swoim nieudanym zagraniu popełnił nawet spontaniczną samokrytykę, ale na jej upublicznienie, chyba ze względu na o s t r o ś ć przekazu, nie wyraził zgody).

Strzelecki impas przełamał w 18 minucie, wyżej wymieniony ex-solarz i ex-bajerant, Rafał Fabia (bramkę zdobył po uderzeniu z dystansu i..lekkim rykoszecie). W 19 minucie powinno paść wyrównanie. Powinno , ale nie padło, bo Dawid Gibas - jego słodko-gorzka? tajemnica – nie wiedzieć czemu, mając przed sobą pusta bramkę zgrał piłkę do tyłu i to jeszcze niecelnie.. W 21 minucie, po rozegraniu ataku pozycyjnego, lewa flanką przedarł się Mariusz Naglik ( brat Rafała, tego od taktycznych nawoływań) i podniósł wynik na 3:0.I gdy gęsi zaczęły powoli „witać się z gąską”, ważną, bo dającą akademikom nadzieję na drugą połowę, bramkę w 22 minucie technicznym uderzeniem po „długim rogu”, zdobył kapitan Football Academy, Seweryn Łysoń. W trzech ostatnich minutach andrychowianie mieli jeszcze okazje dogonić przeciwnika, ale Damian Jaskólski , w sytuacji „sam na sam” z bramkarzem, posłał futbolówkę obok słupka, zaś Gibas ponownie doprowadził kolegów do czarnej rozpaczy posyłając piłkę „z metra”..hen..hen.. w przestworza..

Po przerwie dysponujący zdecydowanie młodszym składem andrychowianie „siedli” ostro na rywalach. Jaskólski, po ładnie wykonanym zwodzie ciałem, uderzył z dystansu i dał akademikom kontaktowe trafienie zaś w 45 minucie , bardzo aktywny, ale do tego momentu nieskuteczny, Talik w końcu przełamał się i doprowadził do remisu, a Sylwka Bączka do „białej gorączki”.

Gęsi próbowały za wszelką cenę bronić choćby punktu, ale widać było, ż powietrze ucieka z nich w zatrważającym tempie. Na trzy minuty przed końcem meczu nowy nabytek FAA, Kacper Boś zabrał się z piłką z własnej „szesnastki”, przebiegł z nią przez całą długość New Village Stadium i i zgrał ją do Jaskólskiego, a joker andrychowian z zimną krwią umieścił ją w siatce ( „Jaski” mógł jeszcze w tej samej minucie wpisać się na listę strzelców po raz kolejny, ale po indywidualnej szarży posłał piłkę minimalnie obok słupka).

Ostateczny cios, w ostatniej minucie meczu, zadał Seweryn Łysoń – kapitan andrychowian ze skrzydła, z trudnej pozycji, zaryzykował.. uderzył i ..trafił.

 

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl oraz na stronie ALF na Facebooku.

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama