reklama
reklama

Amatorska Liga Futbolowa - 22. kolejka. To już jest koniec...

Sport, Wiadomości, 27.10.2015 08:34, a

Relacja z 22., ostatniej kolejki Amatorskiej Ligi Futbolowej rozgrywanej na Orliku w Nowej Wsi.

Amatorska Liga Futbolowa - 22. kolejka. To już jest koniec...

 

Andrychów FC – KCP Team  3:2
Muzycy mieli jeszcze teoretyczne szanse na prześcignięcie andrychowian, ale musieliby wygrać z nimi z przewagą czterech bramek, co, przy tej klasie przeciwnika, wydawało się rzeczą z pogranicza science fiction.
Zaczęło się jednak ciekawie i obiecująco, bo już na samym początku meczu dwóch najlepszych teamów ALF padła bramka -  po uderzeniu Przemka Sroczyńskiego piłkę do „pustej” bramki skierował Kuba Migdałek. I gdy wydawało się, że  zmotywowane tak dobrym „wejściem”  KCP Team pójdzie za ciosem i spróbuje się szarpnąć na coś niemożliwego, AFC  zwarło szyki i „uszczelniło” dostęp do własnej bramki ( bardzo dobrze spisywał się defensor Michał Bagierek) i samo zaatakowało  - bez żadnej tam brawury, ale jednak (indywidualne akcje Witolda Młocka, Grzegorza  Cholewki i Jakuba Strzeżonia). Muzycy  mieli  w tej odsłonie jedną, znakomitą okazję na podwyższenie rezultatu, ale Adrian „Majki” Majkuciński trafił  w golkipera rywali
Druga odsłona rozpoczęła się od indywidualnej akcji Witolda Młocka, którą „skasował” golkiper Damian Pałamarczuk. W odpowiedzi KCP Team „wypuściło” dwie niebezpieczne kontry, które z kolei -  tak ad vocem  Pałamarczukowi - „skasował”  Grzegorz Bryzek.
 Później oba zespoły miały  jeszcze swoje szanse (Przemysław Stuglik z dystansu, po rzucie wolnym, trafił w słupek, kapitan „Nalef” , też z dystansu, w bramkarza, a Rafał Janosz z..3 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką). 
W 38 minucie, z szybkiej kontry, na 2:0 wynik podniósł ponownie,  „szarpiący” ostro  w tym meczu, Kuba Migdałek.
 A że to już był niecały kwadrans do zakończenia meczu, KCP Team  powolutku zaczynało się „witać z gąską” ( honorowa gąską , bo ten wynik mógł mu, rzecz jasna, dać co najwyżej satysfakcję, a nie mistrzowski laur), ale jak mawiał pewien zasłużony  klasyk: „w futbolu gra się do samego końca” i ta nieskomplikowana zasada znalazła  tego wieczoru na New Village Stadium absolutne potwierdzenie. 
W 46 minucie Witold Młocek zdobył kontaktowego gola na 2:1, ale prawdziwym bohaterem ostatniej akcji, sorrki, dwóch ostatnich akcji, okazał się być  najmniej ograny w ALF zawodnik andrychowian, Jakub Strzeżoń. Jego celne uderzenia –  z 48 i 50 minuty! -   przesądziły o prestiżowym zwycięstwie lidera i teraz już  - można było śmiało powiedzieć – mistrza ALF sezonu 2015
 Zespołowi Andrychów FC, który w swoim inauguracyjnym sezonie sięgnął po mistrzostwo, składam serdeczne gratulacje! Pokonanym muzykom dziękuję za serca do walki..efektowną, jesienną pogoń za liderem i  także gratuluję! Gratuluję wicemistrzostwa -  II miejsce, po tak  mocnym „przemeblowaniu”  składu, to według mnie, nie lada wyczyn! 
AFC w sezonie 2015 reprezentowali: Grzegorz Cholewka, Witold Młocek, Krzysztof Wiktorczyk, Jeremiasz Piesko, Marcin Kaliński, Dariusz Siwek, Michał Kubacka, Kamil Gondko, Kamil Kozłowski, Grzegorz Bryzek, Marcin Rupik, Michał Bagierek, Przemysław Stuglik, Jakub Strzeżoń i Seweryn Łysoń.
Paweł Kłaput
szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl

22, ostatnia kolejka ALF w sezonie 2015

Orlik Nowa Wieś, New Village Stadium

 

22.10 2015-10-23

Bajer – Niezniszczalni 8:6

Mocno w mecz wszedł Mariusz Bułaś z niezniszczalnych-  w pierwszej minucie trzy razy pod rząd  „zatrudnił” Andrzeja Sadlika, niestety bramki nie udało mu się zdobyć. W 4 minucie za to  „bezpańska”  piłkę przechwycił Rafał Fabia i Bajer objął prowadzenie 1:0. W 5 minucie stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał kapitan niebiesko-czarnych , Krzysztof Szumowski, ale za chwilę zrehabilitował się, zdobywając z „dobitki” wyrównującego gola. W tej samej minucie na ponowne prowadzenie wyprowadził bajerantów Mariusz Żurek. Kolejne sytuacje też stworzyli sobie zawodnicy Bajeru – Sebastian Bryzek „urwał się skrzydłem”, uderzył jednak obok bramki, a Fabia,  „obrócił ”bramkarza rywali, Kamila Leśniaka zwodem  „ na zamach”, ostatecznie ten pojedynek z nim przegrał.

W 16 minucie Kamil Mas zainicjował szybką kontrę, zagrał do  Żurka i było już 3:1. W 17 minucie z połowy boiska uderzył i niemal „rozerwał siatkę” Mariusz Bułaś (bramka kontaktowa na 3:2). Dwie minuty później z dystansu, z ”pierwszej piłki”, uderzył Krzysztof Szumowski  i był remis.

W ostatniej minucie pierwszej połowy prowadzenie niezniszczalnym – kolejnym uderzeniem z dystansu – dał Mariusz „zebra” Bułaś.

Ledwo zabrzmiał gwizdek , obwieszczający rozpoczęcie drugich dwudziestu pięciu minut meczu, a już mieliśmy kolejny remis – strzelcem bramki był niezmordowany Rafał Fabia. Ten sam zawodnik,  po kontrze Żurka i jego podaniu, wyprowadził Bajer na jedno bramkowe prowadzenie. W28 minucie ostro uderzył Tomek Sadlik, a odbitą od bramkarza piłkę do siatki posłał Krzysztof Szumowski. Remis 5:5.

Następne dwie bramki były autorstwa piłkarzy Bajeru: Pawła Chwieruta i Artura Matusiaka. Do wyrównania mógł doprowadzić siedzący  tego wieczoru „na kopycie” Mariusz  Bułaś, ale dwukrotnie trafił w.. słupek. Kontaktowego gola zdobył obrońca Włodzimierz Gasidło, pięknym uderzeniem w samo „okienko”, ale ostatnie słowo w tym spotkaniu  należało do Bajeru – bramkę , po „zabawie Damiana Dwornika (zmienił  wcześniej między słupkami Leśniaka) zdobył Paweł Chwierut.

PS. sytuacja niecodzienna: na ostatnie spotkanie Bajeru w tegorocznej edycji ALF stawiło się tylu zawodników, że coach Edward Senior Mas mógł sobie sklecić do gry dwie piątki. I sklecił.

 

Oldboys Beskid Andrychów – Andrychów FC  1:1

W wielkich derbach Andrychowa oldboje wreszcie wyciągnęli wnioski z ostatnich frajerskich porażek i zagrali inaczej - to znaczy mądrzej i rozsądnej w tyłach. W bramce pojawił się Marek  Kudłacik , a na pozycję „ostatniego”, po długiej nieobecności spowodowanej kontuzją, powrócił Sebastian ”Seba” Pilarski.  I od razu wszystko zaczęło się lepiej i sensowniej „kręcić” (choć początkowo w mecz aktywniej weszli zawodnicy lidera czyli Andrychów FC. – już w 1 minucie groźnie na bramkę oldbojów uderzył Siwek, a w 3  Grzegorz Cholewka, po odegraniu „piętą” od Przemysława Stuglika trafił prosto w bramkarza - dobitka Krzysztofa Wiktorczyka też była nieskuteczna), W 12 minucie „Pajek”, z rzutu wolego, sprytnie zagrał do Stuglika i czarne mundurki objęły prowadzenie 1:0. Beskidowcy  niemal natychmiast mogli wyrównać, ale Paweł Śmiłek uderzeniem  „z główki” trafił w słupek. W 15 minucie w idealnej sytuacji znalazł się z kolei Zyga Mizera, tyle, że zamiast wpakować piłkę do siatki, trafił nią w golkipera AFC.W chwilę później Leszek Książek „kropnął” z dystansu, piłka wypadła z rąk Grzegorzowi Bryzkowi, do futbolówki pierwszy doskoczył Łukasz Smaza i na New Village Stadium mieliśmy remis 1:1.

W  samej końcówce pierwszej odsłony AFC miało idealną okazję na ponowne objęcie prowadzenia – jednak trójkową szarżę na bramkę Kudłacika fatalnie, jednym, bardzo nieprecyzyjnym podaniem, zmarnowało.

Druga połowa zaczęła się od sytuacji „sam na sam” Smazy  z Bryzkiem – z tego pojedynku zwycięsko wyszedł golkiper AFC. „Smazik” jeszcze nie ochłonął po tej akcji a los (i koledzy) stworzyli mu kolejną szansę, której znów nie udało mu się wykorzystać ( z bliskiej odległości uderzył mocno, ale nad bramką).W 35 minucie „setkę” zmarnował  Dariusz Siwek – miękko zgasił piłkę i chyba zbyt nonszalancko podszedł do tematu, bo mimo braku asysty rywali piłkę posłał nad poprzeczką (jeszcze wyżej niż „Smazik”).Nieco później aktywny Stuglik uderzył mocno (piłka - po rękach Kudłacika - wyszła poza plac), a Śmiłek trafił w Bryzka. 

W tym ciekawym i wyrachowanym spotkaniu, a w którym ani jedna, ani druga drużyna, za żadne skarby, nie chciała przegrać (to był chyba ambicjonalny priorytet) bramek już nie uświadczyliśmy, ale dobrej gry i owszem. O dziwo!  Obyło się tym razem bez większego iskrzenia , ale Zyga Mizera nie byłby Zygą Mizerą, gdyby nie miał jakichś pretensji do arbitra, z których najłagodniejsza i najbardziej filozoficzna brzmiała tak: „ z panem to się k… nie da nawet podyskutować..” (tę wypowiedź zapisuję w zbiorze Złotych ALFowych Myśli)

Ostatecznie mecz zakończył się skromnym remisem 1:1 i chyba żadna z andrychowskich ekip nie była tym wynikiem rozczarowana – lider zachował twarz, starsi panowie nie dali się liderowi.

 

Włatcy Stadionuf – Mistrzowie Osiedla  14:6

Włatcy, cały czas na „wysokiej fali”,  tym meczem potwierdzili, ze tytuł „rycerzy jesieni” bezapelacyjnie im się należy – żałować tylko trzeba fatalnej wiosny, bo przy minimalnie lepszej postawie w pierwszej części sezonu i takiej jaką zaserwowali swoim kibicom jesienią, „ pudło” byłoby murowane. Póki co, jest piąte, zupełnie dobre, miejsce i efektowny finał w meczu z andrychowskim beniaminkiem , który  w tej rundzie, w kilku meczach,  też przeżywał pozytywna metamorfozę.

Niedawno napisałem, że strasznie męczę się z relacjami  przy wysokich wynikach, bo jak opiszę jedną, ładną bramkę i pochwalę jej autora, to podobnie – wydaje się -  by trzeba podejść do tematu następnego gola i następnego strzelca -robi się od razu efekt domina na którego początku i końcu stoję jak zwykle ja, nieszczęsny  (z tym  swoim piórem czy konkretnie z klawiaturą) I po tym krótkim wstępie, przechodząc do meritum -  Paweł „Serek” Seratowicz , bo on był głównym aktorem tego widowiska daruje mi zatem opis, każdej z jego  o ś m i u  bramek (alf trick!!!), a osiedlowcom oszczędzi „pastwienia się” nad nimi.                                                                                                              

W pierwszej połowie snajper włatcuf zdobył 4 gole, jednego dołożył Rafał Makowski.

Mistrzowie Osiedla, grający tym razem wyjątkowo ospale i bez„ikry” ( prosi się nawet twardsze określenie!) -  zabrakło chyba „bata” w postaci dynamicznego Rafała „Chilaverta” Kiszczaka - zdołali trafić do bramki rywali raz – w końcówce pierwszej odsłony uczynił to Łukasz Ludwikowski.

W drugiej odsłonie włatcy nie zamierzali zwalniać tempa. Gola – z połowy boiska! -  zdobył kapitan Artur Legień, a potem znowu pokazał się Seratowicz i dołożył swoje kolejne „dwa grosze” (w tym momencie miał ich już sześć). Następne bramki były autorstwa Mateusza „Kicka” Królickiego i Szymona Makowskiego (po pięknym, zespołowym  „rozklepaniu”obrony rywali). Przy stanie 10:1 drugie oczko dla Mistrzów Osiedla zaliczył, trafieniem „okienko”, Paweł Sołtysiak.11 bramkę dla kotłów zdobył Rafał Makowski i… naraz świetnie funkcjonująca maszyna czerwono-czarnych jakby zacięła się (błąd zlekceważenia?). Andrychowianie, obudzeni z letargu, w przeciągu kilku minut zdobyli trzy gole (Andrzej Mikołajek, Łukasz Ludwikowski i – z ładnej „podcinki”-  Paweł Sołtysiak).

W ekipie włatcuf zrobiło się deczko nerwowo, ale niezawodny „Serek” dwoma trafieniami (dającymi mu wysoce cenionego alftricka, uspokoił sytuację.. Czternastą bramkę dla włatcuf strzelił Szymon Makowski i był to „ostatni dzwonek” na jej zaliczenie, bo ofensywny obrońca włatcuf kilka razy przebiegł lewą flanka w ostrym tempie i na podanie od kolegów (które aż się prosiło), nie doczekał się, sfrustrowany poirytowany maksymalnie, był już na granicy rezygnacji z „syzyfowego wysiłku”.

 

Mecze zaległe: 

20.10.2015 

Andrychów FC – Kojoty  2:0

Andrychów FC  cały czas pod lekką presją , bo ciągle musiał czuć oddech goniącego ich KCP Team. I chyba ta presja sprawiła, że Witold Młocek po rzucie rożnym kojotów omal nie zaliczył „swojaka” (rykoszet szczęśliwie trafił w bramkarza). Zasadniczo jednak pierwsza połowa była wyrównana, żadnemu  z zespołów nie śpieszyło się do jakiejś bardziej otwartej i mocno ofensywnej gry, stąd obserwowaliśmy  więcej akcji, takich na zasadzie „indywidualnych harców” , niż przemyślanych, zespołowych kombinacji – i tak  w 10 minucie, Piotrka Wróbla „sprawdził”  Jakub Strzeżoń, w tejże samej minucie groźnie uderzył na bramkę Grzegorza Bryzka Arek Orlicki, a dobitka Kuby Gawła została zablokowana, w 15 minucie zaszarżował Dariusz Siwek, jego strzał przeszedł tuż obok słupka; podobną akcję, z połowy boiska, wyprowadził Grzegorz Cholewka, ale jego  potężne uderzenie trafiło w zewnętrzną siatkę bramki, w 17 minucie z dystansu „kropnął” Paweł Puchała, piłka porękach bramkarza „poszła” na słupek, dalej, minutę później Gaweł przejał piłkę na dwudziestym metrze, pociągnął z nią i w sytuacji „sam na sam” z Bryzkiem uderzył w poprzeczkę!, niejako w odpowiedzi – w minucie 20 – Krzysztof Wiktorczyk pognał dynamiczni po przekątnej, a kąśliwy strzał Piotr Wróbel obronił nogami, w 23 minucie wybitą przez golkipera kojotów piłkę na środku boiska przejął Adrian Pękala i  wykorzystując wrodzoną szybkość, nieuchwytny dla rywali, pomknął w kierunku bramki, ale  jemu też nie udało się umieścić piłki w siatce.

W efekcie pierwsza odsłona zakończyła się dość niecodziennym remisem 0:0.

W drugiej połowie sytuacja stała się  bardziej dynamiczna, bo skończył się czas na kalkulacje. AFC spróbowało grać „klepaną piłkę”, stado z kontry. W 29 minucie tylko „włożona” pod piłkę noga Adriana Pękali, po strzale Witolda Młocka, uratowała kojoty od utraty gola. W 33 minucie kapitan stada, Adrian Pękala został ukarany za atak od tyłu na Przemysławie Stugliku ( wyróżniającym się zawodniku andrychowian)i opuścił boisko na 2 minuty. AFC nie wykorzystało przewagi liczebnej. 

Im było bliżej końca meczu tym ataki lidera ALFstawały się groźniejsze. W 39 minucie padła pierwsza bramka – „ostatni taki muszkieter pewnego tria”, „Pajek”  Wiktorczyk, po rzucie rożnym , z „piątego metra” delikatnie skierował piłkę do siatki. Trzy minuty później szybką akcję przeprowadził Stuglik, w dobrym momencie zgrał piłkę do Młocka, a „uniwersalny żołnierz” z zimną krwią trafił do bramki.

Kojoty próbowały jeszcze coś zmienić  (groźny strzał Orlickiego , uderzenie z dystansu Puchały i potężna „bomba” Gawła), ale bramkarza Bryzek wydzierający się jak – wypisz! wymaluj! -  Rafał Kiszczak z Mistrzów Osiedla, nie dał się zaskoczyć.

 

21.102015

Andrychów FC – KCP Team  3:2

Muzycy mieli jeszcze teoretyczne szanse na prześcignięcie andrychowian, ale musieliby wygrać z nimi z przewagą czterech bramek, co, przy tej klasie przeciwnika, wydawało się rzeczą z pogranicza science fiction.

Zaczęło się jednak ciekawie i obiecująco, bo już na samym początku meczu dwóch najlepszych teamów ALF padła bramka -  po uderzeniu Przemka Sroczyńskiego piłkę do „pustej” bramki skierował Kuba Migdałek. I gdy wydawało się, że  zmotywowane tak dobrym „wejściem”  KCP Team pójdzie za ciosem i spróbuje się szarpnąć na coś niemożliwego, AFC  zwarło szyki i „uszczelniło” dostęp do własnej bramki ( bardzo dobrze spisywał się defensor Michał Bagierek) i samo zaatakowało  - bez żadnej tam brawury, ale jednak (indywidualne akcje Witolda Młocka, Grzegorza  Cholewki i Jakuba Strzeżonia). Muzycy  mieli  w tej odsłonie jedną, znakomitą okazję na podwyższenie rezultatu, ale Adrian „Majki” Majkuciński trafił  w golkipera rywali

Druga odsłona rozpoczęła się od indywidualnej akcji Witolda Młocka, którą „skasował” golkiper Damian Pałamarczuk. W odpowiedzi KCP Team „wypuściło” dwie niebezpieczne kontry, które z kolei -  tak ad vocem  Pałamarczukowi - „skasował”  Grzegorz Bryzek.

 Później oba zespoły miały  jeszcze swoje szanse (Przemysław Stuglik z dystansu, po rzucie wolnym, trafił w słupek, kapitan „Nalef” , też z dystansu, w bramkarza, a Rafał Janosz z..3 metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką). 

W 38 minucie, z szybkiej kontry, na 2:0 wynik podniósł ponownie,  „szarpiący” ostro  w tym meczu, Kuba Migdałek.

 A że to już był niecały kwadrans do zakończenia meczu, KCP Team  powolutku zaczynało się „witać z gąską” ( honorowa gąską , bo ten wynik mógł mu, rzecz jasna, dać co najwyżej satysfakcję, a nie mistrzowski laur), ale jak mawiał pewien zasłużony  klasyk: „w futbolu gra się do samego końca” i ta nieskomplikowana zasada znalazła  tego wieczoru na New Village Stadium absolutne potwierdzenie. 

W 46 minucie Witold Młocek zdobył kontaktowego gola na 2:1, ale prawdziwym bohaterem ostatniej akcji, sorrki, dwóch ostatnich akcji, okazał się być  najmniej ograny w ALF zawodnik andrychowian, Jakub Strzeżoń. Jego celne uderzenia –  z 48 i 50 minuty! -   przesądziły o prestiżowym zwycięstwie lidera i teraz już  - można było śmiało powiedzieć – mistrza ALF sezonu 2015

 Zespołowi Andrychów FC, który w swoim inauguracyjnym sezonie sięgnął po mistrzostwo, składam serdeczne gratulacje! Pokonanym muzykom dziękuję za serca do walki..efektowną, jesienną pogoń za liderem i  także gratuluję! Gratuluję wicemistrzostwa -  II miejsce, po tak  mocnym „przemeblowaniu”  składu, to według mnie, nie lada wyczyn! 

AFC w sezonie 2015 reprezentowali: Grzegorz Cholewka, Witold Młocek, Krzysztof Wiktorczyk, Jeremiasz Piesko, Marcin Kaliński, Dariusz Siwek, Michał Kubacka, Kamil Gondko, Kamil Kozłowski, Grzegorz Bryzek, Marcin Rupik, Michał Bagierek, Przemysław Stuglik, Jakub Strzeżoń i Seweryn Łysoń.

 

Paweł Kłaput

szczegółowe tabele, wyniki i strzelcy bramek znajdują się na:  www.alf.futbolowo.pl

 

 

 

grafika: Artur Legień

reklama

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

Brak komentarzy

reklama
reklama
pełne wyniki i terminarz ›
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama
reklama