Burmistrz do mieszkańca: mnie wybrali ludzie, pan jest szeryfem samozwańczym

Na ostatniej marcowej sesji Rady Miejskiej w Kętach miała miejsce burzliwa wymiana zdań pomiędzy burmistrzem Krzysztofem Klęczarem a jednym z mieszkańców Kęt Jackiem Suchym.

Dyskusja dotyczyła odrzucenia przez radnych uchwały o rozpatrzeniu petycji w sprawie filmowania posiedzeń komisji radnych. Petycję taką złożył redaktor naczelny portalu „Nowa Wieś w gminie Kęty”. Jacek Suchy miał też zastrzeżenia co do innych kwestii a mianowicie składu jednej z komisji, zwiększenia ilości firm, którym udzielono w ostatnim czasie pomocy publicznej oraz upublicznienia treści umowy kredytowej.

Prosił burmistrza o przesłanie odpowiedzi na zadane pytania na prywatny adres mailowy oraz podanie takich informacji do opinii publicznej na stronie internetowej urzędu.

Na koniec stwierdził, że przez dwa lata słuchał, jak obecny burmistrz a wcześniej radny opowiadał o fatalnej sytuacji finansowej gminy i jej zarządzaniu i mu uwierzył, a potem burmistrz go zawiódł. Mieszkaniec uważa, że dzisiaj część mieszkańców nie poszłaby do urn mając do wyboru byłego burmistrza Bąka i obecnego włodarza kęckiego urzędu.

Burmistrz stwierdził, że startował w wyborach, bo kocha tę gminę. Pozostawił lepiej płatną pracę, bo chce coś dobrego dla tego miasta zrobić. Stwierdził, że każdy ma prawo rozliczać i być nieprzyjemnym wobec burmistrza, bo on robił to samo wcześniej ale różnica jest taka, że mnie dziś do podejmowania decyzji, które podejmuje upoważniło ponad dziewięć tysięcy mieszkańców gminy a Pan jest szeryfem samozwańczym. Wątpię żeby Pańskie działanie było wolą mieszkańców […].

Burmistrz oznajmił, że każdy mieszkaniec ma prawo przyjść na sesje i komisje. Ciągłe petycje o udostępnianie informacji publicznej są związane z tym, że ktoś to musi przygotowywać, co wiąże się z biurokracją a mieszkańcy chcą jej ograniczenia. Urząd udostępnia informacje, bo takie jest prawo ale jeśli jest to krzywdzące dla pracowników sektora publicznego to burmistrz staje w ich obronie. Burmistrz zakomunikował, że można rozliczać jego, bo ma mandat do pełnienia tej funkcji a nie jego pracownicy. Udzielanie niektórych informacji zaspokajających ciekawość indywidualnych mieszkańców nie służy dobru gminy a wręcz skłóceniu społeczeństwa.

W dalszej części wypowiedzi burmistrz odpowiedział mieszkańcowi na kolejne pytania.

Na koniec zaznaczył, że jest gotowy na każdą dyskusję i krytykę, ale każdy z nas ma pewną legitymację. Jeśli burmistrz będzie się zajmował tylko i wyłącznie udzielaniem informacji publicznych i tłumaczeniem się z każdej decyzji to nie będzie miał czasu pracować dla gminy. Jeśli ktoś chce rejestrować komisje to za swoje pieniądze. My udzielamy tyle informacji ile nam udzielać wolno - powiedział Krzysztof Klęczar.

Zobaczcie fragment nagrania z sesji.

Burmistrz Krzysztof Klęczar na swoim prywatnym profilu facebookowym odniósł się do dyskusji na ostatniej sesji:

Podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej wdałem się w dość ostrą (zdaniem części mediów) dyskusję z jednym z mieszkańców. Pan w żołnierskich słowach powiedział, co myśli o mnie i mojej pracy (do czego ma oczywiściście pełne prawo), więc korzystając z możliwości odwdzięczyłem się tym samym.

Zawsze uważałem i nadal uważam, że szczera, męska wymiana zdań jest lepsza niż fałszywe uśmieszki. Efekt: część mediów zrobiła ze mnie despotę, agresora, tyrana, autokratę...

Dodam: absolutnie nie występowałem w swojej obronie, występowałem w obronie podległych mi pracowników. I od razu zaznaczam: zawsze będę to czynił […].