Wystawę przygotował krakowski Instytut Pamięci Narodowej w oparciu o dokumenty archiwalne. IPN opracował sylwetki kilkudziesięciu byłych funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Od 17 września biogramy prezentowane były na specjalnych planszach na Rynku.
Emocji nie brakowało. Niektórzy młodsi zwiedzający z niedowierzaniem rozpoznawali na zdjęciach swoich sąsiadów. Starsi wskazywali na portrety palcami, mówiąc: - To ten, przez którego siedziałem.
Nie brakuje jednak osób, które mówią, że ekspozycja tylko niepotrzebnie dzieliła społeczeństwo. Trudno określić, czy większość mieszkańców wystawę popierało czy nie. Nikt powążnych badań na ten temat nie przeprowadzał.
1 października wystawa ma zostać zdemontowana, bo miała być prezentowana tylko do końca września. Na razie jednak o wystawie w Wadowicach nie zapomną. Choćby dlatego, że do prokuratury wpłynęło zawiadomienie złożone przez jednego z mieszkańców, który uważa, że organizatorzy wystawy złamali prawo.
- Zawiadamiający wskazuje możliwość naruszenia dóbr osobistych osób prezentowanych na wystawie. Dowodzi także, że osoby prezentowane na wystawie nie są osobami sprawującymi funkcje publiczne, nie były karane za swoją działalności i organizatorzy ekspozycji nie mieli zgody na publiczne prezentowanie ich wizerunku – mówił dziennikarzom Jerzy Utrata, prokurator rejonowy z Wadowic.
Śledczy zabrali się już do pracy. Odwiedzili m.in. siedzibę Wadowickiego Centrum Kultury, ale nie była to zbyt owocna wizyta. Dyrektor WCK Piotr Wyrobiec poinformował, że kierowana przez niego instytucja była jedynie partnerem, a nie organizatorem wystawy. Prokuratura musi więc wystąpić z pytaniami do organizatora - Instytutu Pamięci Narodowej
- red
Brak komentarzy