Postanowione! Zostanę “pisiorem”! [FELIETON]

Dwie informacje. Dwie informacje zmroziły moją krew. Nie jestem pewien, czy otwierać szampana, czy wejść pod pościel i zapłakać. Obiecują nam drogi dla rowerzystów i do tego dorzucają do puli budowę BDI. Już nie wiem z czego się bardziej cieszyć - pogubiłem się dryfując na tratwie po oceanie szczęścia. Ma ktoś telefon satelitarny, żebym wezwał pomoc?

Dawno nikt mi nie poprawił tak humoru zwykłymi obietnicami. Już nawet centrum handlowe na Górnicy, czy kryty basen w Andrychowie nie robią na mnie wrażenia. Nie tak dawno temu pisałem o tym, że region potrzebuje ścieżek rowerowych, a tu proszę - rzucono we mnie obietnicą i prawie, prawie ją łyknąłem. Tylko gdzieś z tyłu głowy dochodzi znajomy głos: “nie tak szybko, poczekaj na realizacje”. I to w zasadzie tyle. Niczego odkrywczego już nie potrafię powiedzieć na ten temat. Rzeczywistość zweryfikuje, czy warto było się cieszyć. Tylko kiedy? Inwestycja ma kosztować 14.5 mln złotych.

Ja na ekonomii i gospodarce się nie znam, ale chyba nas na to stać, skoro podaje się takie informacje do wiadomości opinii publicznej. Jeśli nie, to apeluję do rodziców korzystających z programu 500+. Jak już razem siedzimy w tej Polsce typu “zrobimy dobrze wszystkim”, to pomóżcie. Zrzeknijcie się jednej stówki na dziecko i dajcie też nam - bezdzietnym rowerzystom trochę radości. To tak nie działa, prawda?  Chciałbym wierzyć, że jest inaczej. Chciałbym świata, w którym taka inwestycja ma prawo bytu i obietnice można przekuć w fakty. Uda się?

O ile niecałe 15 baniek na ścieżkę dla cyklistów są jeszcze do przegryzienia, to dwa miliardy na ekspresówkę Bielsko-Głogoczów to już fantasy w czystej postaci. Tutaj też mamy co prawda cień szansy - idee wrzucono do ogólnego planu budowy sieci autostrad i dróg ekspresowych. Jak się tak człowiek skupi, to może nawet dojść do wniosku, że wyrobimy się przed Euro 2012! Zmarły już niestety Terry Pratchett byłby ze mnie dumny, za tak głupkowate w logice podejście do tematu. Muszę się od niego jeszcze wiele nauczyć, ale myślę że jestem na dobrej drodze, aby śmiechem witać absurdy oglądane wkoło. Wszyscy w Andrychowie doskonale przecież wiemy, że jak tylko wykonawca wbije pierwszą łopatę pod budowę tej trasy, to mieszkańcy Wadowic wyjdą na ulice z blokadą. Sugeruję im już zbierać opony, żeby było co palić ku uciesze mediów. 

Takie to wszystko słodko-kwaśne. Niby jest super i można z radością patrzeć w przyszłość, ale z drugiej strony twarz wykrzywia w grymasie i nie wiesz, czy nie odbije Ci się to wszystko czkawką. Oczywiście osoby popierające mocodawców tych planów zakrzykną, że jestem malkontentem. Pewnie jest w tym sporo racji. Nie żyję w Polsce od wczoraj i dość nasłuchałem się takich chmurnych idei. Z drugiej strony - jak nie wychodziło, to zawsze ktoś inny obiecywał. Może pora otworzyć umysł i dać szanse rządzącym?  I znów narażam się na krytykę. Byłem już “lewakiem”, “lemingiem”, “idiotą”. Mogę teraz na próbę zostać “pisiorem”.

I tak w “pisiorstwo” zaangażuję się tam samo jak w “lewactwo”, czyli w myśl zasady “wszystko to samo bagno, a jak mnie nazywacie to wasza sprawa”. Bezgraniczne zaufanie politykom zakrawa już o kult, a wielbiony władca często ma chrapkę na dyktaturę. Już teraz za oceanem były prezydent i mąż obecnej kandydatki stwierdza, że w Polsce nie ma demokracji. Najśmieszniejsze jest jednak to, że ludzie u nas się tym przejmują. Faktycznie, zdanie gościa, który “nigdy nie miał kontaktów z panią Moniką” i mieszka jakieś 7 tyś km stąd powinno być dla nas wiążące...

Ketsok