reklama
reklama

Andrychowscy mistrzowie

MAGAZYN, Wiadomości, 18.03.2016 17:45, OPINIE
Felieton naszego Czytelnika.
 Andrychowscy mistrzowie

Siedząc na kanapie przy otwartym oknie, czując chłód bijący zza szyb nachodzi mnie nieodparta pokusa, aby się rozgrzać. Odpowiednią dawkę ciepła przy pisaniu zagwarantować może tylko dotknięcie tematu gorącego. Jeden narzuca się sam a rozgrzany jest do czerwoności jak cegła ze starej, polskiej piosenki.


Mamy wielu czempionów, którzy pochodzą z Andrychowa. Możemy przebierać w kulturystach, siatkarzach, czy aktorach, ale pewna grupa triumfatorów stała się ostatnio bardziej popularna za sprawą mediów społecznościowych i lokalnych środków przekazu. Chodzi o mistrzów parkowania. Zablokowany chodnik, utrudnianie widoczności na skrzyżowaniach, czy niszczenie zieleni miejskiej - to główne atrybuty władzy rzekomych specjalistów. Zastanówmy się, czy można z tym coś zrobić i zerknijmy w abisal swojej osobowości - czy faktycznie jesteśmy bez winy i mamy prawo radośnie przejść do miotania kamieni - bez wymówek, jak leci?



Oczywistym faktem jest, że zablokowanie znacznej szerokości chodnika jest draństwem. Podobnie ma się sprawa, kiedy parkujemy na skrawku terenu, który mógłby cieszyć nasze oczy zielenią a jedynym kolorem jaki teraz reprezentuje jest ten, wybrany przez lakiernika. Nie chodzi tu nawet o aspekt prawny, który jasno reguluje jaka kara za taki występek grozi. Chodzi o zwykłą, ludzką przyzwoitość. Wyobraźnia rozwinięta na poziomie Stanisława Lema nie jest nam niezbędna, żeby postawić siebie na miejscu pieszego stojącego przed tak zajętym trotuarem. Co sami zrobilibyśmy w takiej sytuacji?


Co mniej odporni psychicznie obywatele już szykują odpowiedni kluczyk, czy inny metalowy przedmiot, aby upuścić swojej irytacji kosztem blachy zawalidrogi. Pamiętajmy jednak, że i na to znajdziemy odpowiedni paragraf a zniżanie się do poziomu niszczyciela przystankowych rozkładów jest upodleniem “najgorszego sortu”.


Możemy zrobić zdjęcie i wysłać do wspomnianego wyżej profilu na Facebooku. Pozostaje nam wtedy nadzieja, że rozpoznany przez sąsiadów delikwent spłonie w ogniu zawstydzenia. Ale czy na pewno? Czy ktoś tak pozbawiony skrupułów przejmie się na tyle, aby skorygować swoje zachowanie? O ile nie mamy czasu, odwagi, czy ochoty, aby poczekać chwilę i doprowadzić do spotkania oko w oko połączonego z wylewnym przedstawieniem argumentów możemy użyć telefonu i spróbować swoich sił pod 33 875 30 32. W końcu opłacana z naszych podatków Straż Miejska jest chyba najodpowiedniejszym organem do rozwiązania tego problemu. 

 

Przypomina mi się sytuacja, jaka zastała mnie zeszłego lata. Spacerując po parku wyminąłem anemicznie toczących się patrolowców w znajomych mundurach. Dochodząc do chodnika biegnącego wzdłuż muralu Żołnierzy Wyklętych stanąłem jak wryty. Na samym środku wyrósł przede mną van, skutecznie zmuszając do szukania obejścia flanką. Zaświtała mi myśl. Strażnicy Miejscy! Są przecież kilkanaście metrów za mną. Przystanąłem i z wrodzoną ciekawością oczekiwałem rozwoju wydarzeń.


Rozwoju niestety nie było. Panowie, którym Urząd Miejski zapłacił za przechadzkę w te słoneczne popołudnie stwierdzili najwyraźniej, że wszystko jest w porządku, samemu schodząc przy tym na trawę, łamiąc regulamin parku miejskiego. Nie jestem osobą ślepo respektującą wszelakie przepisy, ale wewnętrznie się zagotowałem widząc tą sytuację. Zdobyłem się na gest interwencji obywatelskiej i zagadnąłem kroczącą parę. Czy ten samochód może tu stać, czy nie jest to blokowanie chodnika i wreszcie czy nie wy, panowie jesteście od tego, aby do takich ambarasów nie dopuszczać? Zafrasowane miny jasno dały mi do zrozumienia, że to cisza jest tym, czego przeciętny strażnik miejski wymaga od takiego szaraczka jak ja. Toć pogoda jest wyborna, spacer mija w przyjacielskiej atmosferze i nic się strasznego nie dzieje.


Dzieje się, pomyślałem. Skoro wyznaczone do tego służby nie potrafią prawidłowo zareagować, to dlaczego wymagamy od właścicieli samochodów jakiś głębszych przemyśleń? Oczywistym rozwiązaniem zdawałoby się stanięcie okoniem. Ale czy i ja nie łamię regulaminu parku skracając sobie tędy drogę w czasie wypadów rowerowych? Odpuściłem mając jednak na sercu niesprawiedliwość, jaka spotkała mnie, kiedy złapałem mandat parkując pod sąsiednim blokiem, łamiąc zakaz podyktowany znakiem B36.


W chłodzie płynącym przez uchylone okno nachodzi mnie refleksja. Mam w pamięci internetową wymianę zdań z administratorem Mistrzów Parkowania Andrychów, w której postulowałem o usunięcie zdjęcia Bogu ducha winnego samochodziku miejskiego parkującego pod andrychowskim Tesco. Samochód stał nie utrudniając ruchu, nie łamiąc przepisów, nie blokując przejścia pieszym. Jedynym jego przewinieniem było podpadnięcie samozwańczemu szeryfowi. Gdzie tu zdrowy rozsądek?


Tego właśnie wszystkim życzę - zdrowego rozsądku. Popadanie ze skrajności w skrajność nigdy nie jest dobre. A jak najlepiej zwalczać mistrzów parkowania? W sieci nabyć można mnóstwo naklejek będących umownym orderem w kształcie męskiego przyrodzenia dla takich delikwentów. Może nie górnolotnie, może nie poprawne politycznie i może ostentacyjnie, ale myślę, że trafia w samo sedno.


Ketsok

 

Mistrzowie parkowania w akcji [FOTO]
Samochód na chodniku, a piesi po błocie
Jak nie ma gdzie parkować... to na chodniku
foto: Archiwum

 

reklama
News will be here

Zobacz także

Napisz komentarz

Redakcja mamNewsa.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy Internautów. Prosimy o kulturalną dyskusję i przestrzeganie regulaminu portalu. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Wszelkie problemy z funkcjonowaniem portalu, usterki, uwagi, zgłoszenia błędów prosimy kierować na: [email protected]

Musisz być zalogowany, aby dodawać komentarze.

maria, 21.03.2016 07:48

a jeśli ten pojazd jest własnością Poczty to co kierowca dojeżdża sobie na koszt poczty do domku bo parkował w trawniku trzy dni. to złośliwość za złośliwość ale sprawdzę bo na samochodzie dostawczym pisze Poczta.

kolka, 20.03.2016 13:33

chyba trzeba pospuszczać powietrze z kół, to przynajmniej zapamiętają i w tym samym miejscu, po raz kolejny nie zaparkują

maria, 20.03.2016 02:41

@petarda faktycznie mogło tak być kierowca tego samochodu dostawczego z Poczty cofając nie mógł widzieć że wjechał na krawężnik i tylnymi kołami w trawnik masz rację.

petarda, 19.03.2016 17:05

Dlaczego osądzacie ludzi po zaparkowaniu samochodu, a może ten KTOS brał udział w akcji ratującej ludzkie życie? Może pomagał przejsc przez przejscie Pani która sie przewrocila? Może widział rabusia i rzucił się w pogoń za nim aby oddać go sprawiedliwości? Może powstrzymał atak islamskich terorystów? A może jest to najnormalniej reklama WĘDLIN ADAM BĄK

chudy206, 19.03.2016 12:24

Pani Mario więcej "zieleni"

maria, 19.03.2016 10:43

myślałam że kierowca tego dostawczego samochodu Poczty oznakowany KR..... zjedzie z trawnika koło apteki na ul 27 stycznia ale skąd jeszcze pewnie mnie zwymyśla od kretynek ale ja od razu mu powiem ze mu dużo brakuje do dobrego kulturalnego kierowcy bo prawdziwy kierowca nie wjedzie w trawnik.

maria, 18.03.2016 23:18

takich mamy kierowców jeśli chodzi o zieleń to jest świństwo tylko dlaczego ci kierowcy nie są karani za takie parkowanie ul 27 stycznia koło apteki zieleń wokół pięknego drzewa zieleń zharatana przez kierowców którzy kołami taranują zieleń ostatnio wjeżdża w zieleń i parkuje tam samochód dostawczy Poczty to kierowcy bez wyobraźni.Jest nowy komendant S.M. to może pomoże w tym temacie jedno koło w zieleni 100zł dwa 200zł. Ul. Brzegi to nie droga wewnętrzna a samochody zastawiają całe deptaki mechanik samochodowy na ul Brzegi też pojazdy do naprawy powinien parkować na swoim placu a nie ustawiać na deptaku jeden za drugim. ale najlepiej obrzucać się błotem i narzekać że to wina żakolandi Andrychów mógł by być pięknym miastem ale wszyscy musimy się starać aby tak było.