Prywatne busy zawieszone, wójt zorganizowała gminny transport. "Najwyżej będzie mandat"

I nie chodzi tylko o to, że teraz – zgodnie z obowiązującymi przepisami, przewoźnik może zabrać tylko tylu pasażerów, ile wynosi połowa miejsc siedzących w pojeździe. Przede wszystkim spadła ilość pasażerów – uczniowie nie dojeżdżają do szkół, a pracownicy wielu firm mają przymusowe wolne, bo ich zakłady też stoją z powodu kryzysu. Czasami więc nawet połowy busa nie da się zapełnić.

Dla prywatnego przewoźnika, jak w każdej firmie, sprawa jest prosta – kursy muszą się bilansować, albo wychodzić na plus. Co innego publiczni przewoźnicy, którzy zawsze mogą liczyć na wsparcie z kasy gminy (a więc z naszych podatków) i dzięki temu czasami mogą nawet wozić powietrze (ale realizują rozkład).

Ponieważ ostatnio kursy się nie bilansują, z rozkładów jazdy wypadają kolejne połączenia, zawieszane tymczasowo przez prywatnych przewoźników.

Tak stało się w ostatnich dniach również w gminie Wieprz, gdzie połączenia do Andrychowa i Wadowic zawiesiła firma Mut Jan II. Pasażerowie, co prawda ostatnio nieliczni, zostali na lodzie. Nie mają jak dojechać do pracy, a przecież nawet w dzisiejszych czasach nie każdy ma samochód.

Firma zawiesiła połączenia z gminie Wieprz. Zwróciła się jednocześnie do Urzędu Gminy w Wieprzu z prośbą o pomoc, czyli dofinansowanie nierentownych ostatnio połączeń. Gdyby takie dofinansowanie dostała, wszystkie połączenia byłyby nadal realizowane. Mimo początkowych otwartości do rozmów, w Urzędzie Gminy w Wieprzu przewoźnik napotkał na opór.

O jakie pieniądze chodziło?

- Jeździmy już 20 lat. Pasażerowie nas znają. Czasy są trudne, a tak po prawdzie to w interesie gminy jest zapewnienie komunikacji publicznej dla mieszkańców. Dlatego liczyliśmy, że urząd gminy dorzucili po 100 zł dziennie na te dwie linie, które realizujemy w gminie Wieprz. To w zasadzie chodziło tylko o pokrycie kosztów paliwa – mówi nam przedstawiciel przewoźnika.

Wójt Wieprza Małgorzata Chrapek odpowiedziała, że 200 zł dziennie z publicznej kasy nie jest w stanie wyłożyć. - Analizowałam to z prawnikami i nie mam możliwości prawnej przyznania takiego dofinansowania prywatnej firmie, bo stanowiłoby to naruszenie dyscypliny finansów publicznych, czyli działanie niezgodne z prawem – mówi nam Małgorzata Chrapek.

Po tym, jak Mut Jan II zawiesił połączenia, „na szybkiego” wójt M. Chrapek postanowiła zorganizować transport alternatywny, bo mimo wszystko niektórzy mieszkańcy chcą dojechać do pracy, a nie mają czym. Decyzje, pozwolenia, akceptacja rozkładu jazdy? A gdzie tam! Niczego takiego nie załatwiono. Wójt zdecydowała, że połączenia pomiędzy gminą Wieprz a Andrychowem będą teraz realizowane gminnym busikiem. Na koszt gminy.

Pytamy panią wójt o pozwolenie na świadczenie usług przewozowych i o koszty. - Dowozimy mieszkańców rano do pracy do Andrychowa, a po południu ich zabieramy z powrotem. Było więcej pasażerów, ale po tym, jak przewoźnik zawiesił kursowanie, ludzie sobie jakoś sami radzą z dojazdami. Do nas zgłosiły się tylko cztery osoby. Ludzie za to dowożenie do pracy nie płacą. To nasza dobra wola, że pomagamy mieszkańcom i uruchomiliśmy taki transport, skoro prywatny przewoźnik zawiesił połączenia – mówi nam Małgorzata Chrapek. Dodaje, że nie wie, czy to w sumie jest legalne. - Najwyżej zapłacimy mandat!

Przewoźnikowi poradziła, że jego firma może skorzystać z rządowej "Tarczy antykryzysowej”, w której przewidziano różnorakie wsparcie dla firm, które popadły w tarapaty z powodu pandemii koronawirusa. Tyle, że o "tarczy" dużo mówią w telewizji, a żaden przedsiębiorca jeszcze tych pieniędzy nie widział, a tu potrzebne jest szybkie działanie.